To pierwszy materiał z Blacklist, który skojarzył mi się z poprzednimi, "prawdziwymi" Splinter Cellami. Ale spokojnie, bez euforii, i tak nie ma powodów do radości.
To pierwszy materiał z Blacklist, który skojarzył mi się z poprzednimi, "prawdziwymi" Splinter Cellami. Ale spokojnie, bez euforii, i tak nie ma powodów do radości.
Do sedna - tak wygląda w akcji demko prezentowano przez Ubisoft na targach E3 w Los Angeles.
Przyrzekam, byłem skłonny napisać parę miłych słów o tym materiale, ale potem wydarzyła się piąta minuta nagrania. Ta z pościgiem.
Jest jeden scenariusz, w którym wybaczyłbym Ubi odejście od starej formuły, porzucenie Ironside'a i resztę złych posunięć. Gdyby zdecydowanie przenieśli serię w nową erę. Rozumiem, chcecie zrobić grę widowiskową, natychmiastową. Dobre, wysokobudżetowe kino akcji, do którego skradanie pasuje jak siodło do świni. Ok, zróbcie zatem Fisherowi grę na miarę Uncharted. Gdzie wszystko wybucha i obraca się w gruzy, Sam rzuca jednolinijkowce, a ja wyciągam szczękę spod kanapy.
Ubi serwuje nam tymczasem grę z nowoczesną (powiedzmy...) mechaniką, ale nie zmienia całej reszty. Tak było w Conviction, tak będzie - sugerując się dotychczasowymi materiałami - i w Blacklist. Skoro nie potrafią wykorzystać potencjału takiej scenerii jak płonący terminal gazowy, to coś mi mówi, że nie tędy droga.
Jestem na nie.