Po premierze będziemy albo mile zaskoczeni, albo potwornie rozczarowani.
Po premierze będziemy albo mile zaskoczeni, albo potwornie rozczarowani.
W rozmowie z fanami na forum MMORPG.com, dyrektor kreatywny Paul Sage uspokajał ich w kwestii tego jak twórcy rozumieją grind. Po tym, jak jeden z forumowiczów wypomniał, system tworzenia przedmiotów obecny w innych częściach serii, gdzie gracze musieli cierpliwie grindować, by zdobyć potrzebne składniki na przedmioty i zbroje.
Paul stwierdził, że ciężko nazwać mu to grindem, bo sam przy sklejaniu przedmiotów w Skyrimie bawił się świetnie. "Robimy rzeczy w taki sposób, by nie był to grind, przez który rozumiem powtarzanie określonej czynności o niewielkich szansach na osiągnięcie sukcesu, ale zrozumcie proszę, że pewne osoby rozumieją "grind" zgoła inaczej. Wielu z graczy lubi proste zadania, dzięki którym mogą socjalizować się z resztą sobie podobnych. Zadbamy o to, by pojawiły się one w grze".
Paul wspominał też, że przedmiot stworzony przez gracza ma szansę dorównać temu zdobytemu w lochu, o ile postać jest na odpowiednio wysokim poziomie. I jeśli chodzi o perspektywę, jaką firma roztacza przed sobą w tym temacie, to ma ona znacznie większe szanse na sukces, niż miało to w przypadku podobnych obietnic choćby przy SW: The Old Republic. Choć Skyrim, jak niemal każda gra Action-RPG, opiera się w pewnym stopniu na grindowaniu, to w moim przypadku nie był on na tyle męczący, by rzeczywiście zwracać na siebie uwagę. Biorąc pod uwagę to, że Zenimax traktuje TES Online bardziej jak tytuł z trybem multiplayer niż typowe MMO, może nawet nie będziemy wyjątkowo zawiedzeni.
Premiera na PC, PlayStation 4 i Xbox One. Kolejne obietnice i przechwałki musimy przetrzymać aż do wiosny następnego roku.