Ludzie w Japonii zaczęliby ginąć w tłumach biegnących do sklepów po WiiU. W przypadku reszty świata może i nikt nie zginie, ale za to konsola przestanie być smutnym pośmiewiskiem, jakim jest niemal od samej premiery.
Ludzie w Japonii zaczęliby ginąć w tłumach biegnących do sklepów po WiiU. W przypadku reszty świata może i nikt nie zginie, ale za to konsola przestanie być smutnym pośmiewiskiem, jakim jest niemal od samej premiery.
Piotrek informował Was o problemach Index Corporation, obecnego właściciela Atlus. Wiadomo już, że firma trafi na licytację 28 lipca, a razem z nią podległe jej studio. Wyjątkowo ciekawy punkt widzenia, szczególnie w temacie WiiU, prezentuje International Digital Times:
"Jest wielce możliwe, że Nintendo zdecyduje się na wzięcie udziału w licytacji. Co więcej, chciałbym zauważyć, że pewne kroki w tym kierunku mogły już zostać poczynione jakiś czas temu. Ostatnimi czasy Nintendo współpracuje niezwykle blisko ze studiem Atlus, traktując je niemal jak swoją własność. Możliwe że dzieje się tak dlatego, bo wkrótce takową może się stać".
Na Nintendo 3DS zdążyło już pojawić się całe 4 produkcji wykonanych przez Atlusa (od premiery konsoli na początku 2011 roku), doliczając do tego Shin Megami Tensei X Fire Emblem powstające na młodszego brata przenośnej maszynki, WiiU. PlayStation 3 i Xbox 360 w tym samym czasie doczekały się po jednej grze wyprodukowanej przez studio, choć obie konsole dostały też sporo tytułów wydanych przez Atlus w Stanach Zjednoczonych.
Co oznaczają powyższe liczby? Poza tym, że Nintendo i Atlus lubią ze sobą współpracować, nic szczególnego. Wciąż, gdyby rzeczywiście miało dojść do wykupienia studia przez japońskiego giganta, sytuacja WiiU mogłaby się wreszcie odmienić. Choć firma ma w zanadrzu sporo więcej, to jedna premiera piątej odsłony serii Persona z wyłącznością dla konsoli Nintendo mogłaby przełamać złą passę sprzętu, przynajmniej w Kraju Kwitnącej Wiśni.
Cóż, dowiemy się za jakiś tydzień.