Po zasłabnięciu kierowcy bezpiecznie zjechał samochodem na pobocze. Wszystko dzięki Mario Kart.
Po zasłabnięciu kierowcy bezpiecznie zjechał samochodem na pobocze. Wszystko dzięki Mario Kart.
I choć Mario Kart nie wydaje się najlepszym sposobem na naukę prowadzenia samochodu, a i chyba wszyscy wolelibyśmy uniknąć na naszych drogach kierowców rzucających w siebie skórkami od banana (choć lepsze to od przekleństw), to kto wie, jaki byłby finał tej historii, gdyby Gryffin nie lubił gier wyścigowych. Może taki sam, a może zupełnie inny? Ponadto fajnie, że choć raz gry zostały zaprezentowane przez dzienniki informacyjne w pozytywnym świetle i stały się tłem dla historii o szczęśliwym zakończeniu. Lepsze to od ciągłych morderstw spowodowanych niby to przez elektroniczną rozrywkę. A teraz możecie spokojnie wracać do gier i twierdzić, że uczycie się ratowania świata. Ktoś w końcu będzie musiał temu kiedyś podołać.