Może to fałszywa skromność, a może po prostu szczere wyznanie twórców jednej z najwyżej ocenionych gier tego roku. Ekipa Naughty Dog wcale nie miała pewności, że The Last of Us spotka tak ciepłe przyjęcie.
Może to fałszywa skromność, a może po prostu szczere wyznanie twórców jednej z najwyżej ocenionych gier tego roku. Ekipa Naughty Dog wcale nie miała pewności, że The Last of Us spotka tak ciepłe przyjęcie.
- Nastroje zmieniały się w różnych fazach produkcji - wspomina Druckmann. - Kilka miesięcy przed premierą obstawiałem, że gra zostanie nisko oceniona i trudno mi było ocenić potencjał sprzedażowy. Pamiętam, że jadąc na E3 mówiłem Bruce'owi Starleyowi: "nie sądzę, by gra została ciepło przyjęta". Uncharted to co innego - czuć, że to taki letni hit, że ma w sobie spektakl. The Last of Us towarzyszą inne, bardziej intymne uczucia. Są tu długie interwały pozbawione intensywnej akcji i trudno ocenić, jak gracze na to zareagują.
- Bruce i ja zawsze powtarzaliśmy, że chcemy zrobić grę, w którą sami chętnie zagramy. Taką, której brakuje na rynku. To był nasz pomysł przewodni. Tak naprawdę możesz zrobić tylko tyle, mając przy tym nadzieję, że ludziom się to spodoba - dodaje dyrektor kreatywny Naughty Dog.
Jak się okazało, studio obrało właściwą ścieżkę. The Last of Us nie tylko podbiło bowiem serca krytyków, stając się, obok Bioshock: Infinite najwyżej ocenioną grą pierwszej połowy tego roku, ale także sprzedało się powyżej oczekiwań. W niespełna trzy tygodnie gra trafiła do 3,4 mln odbiorców, stając się tym samym najszybciej sprzedającą się nową marką w historii PS3.