Z cyklu "świnie zaczną latać, a piekło zamarznie": gry Nintendo na konsolach konkurencji?

Sam pomysł na wydawanie gier poza własną konsolą jest absurdalny, ale - wierzcie lub nie - pochodzi od akcjonariuszy Nintendo. Podobne głosy padały także z ust innych osób z branży, na przykład przedstawicieli Eidosu.

Według Iwaty takie posunięcie to sposób na łatwy zarobek, ale też zrujnowanie Nintendo.

Gdybym był odpowiedzialny za firmę przez kolejne dwa czy trzy lata i nie dbał o jej dobro, to wydawanie naszych gier na innych platformach miałoby sens. Moglibyśmy wtedy zanotować krótkoterminowe zyski. Odpowiadam jednak za firmę także w dalszej perspektywie, więc przez myśl nie przeszłoby mi dzielenie się drogocennymi zasobami z innymi.

Wspieranie konkurencji wpłynęłoby źle także na unikalną strukturę koncernu, czyli jeden z jego asów w rękawie.

Wierzę, że Nintendo jest niepowtarzalną firmą. Prowadzimy nasz biznes zaznajamiając ludzi ze sprzętem i oprogramowaniem - integrując ich możemy być unikalni. Producenci sprzętu i gier stymulują się wzajemnie, pracując w jednym budynku.

Możemy zatem zapomnieć o Linku na Xboksie czy Mario na PS Vicie. I - gdyby ktoś spytał mnie o zdanie - bardzo dobrze. Ta różnorodność trzyma branżę w ryzach.

Chyba, że Nintendo podzieli kiedyś smutny los Segi, która z producenta konsol zdegradowała się do chałturnika. Brr, nie chcę nawet o tym myśleć.