I to wojnę, z którą gry biorą się za barki zdecydowanie zbyt rzadko - pierwszą wojnę światową.
I to wojnę, z którą gry biorą się za barki zdecydowanie zbyt rzadko - pierwszą wojnę światową.
Ale nie liczcie na wychylanie się z okopów i posyłanie kulek w hełmy żołnierzy państw centralnych. Raz, że Valiant Hearts to przygodówka z systemem dialogów przywodzącym na myśl Machinarium (obrazki w komiksowych chmurkach). Dwa, że nie ma tu dobrych i złych, tu są ludzie. Wcielimy się w jednostki po obu stronach konfliktu. W obsadzie znajdą się belgijska pielęgniarka, francuski jeniec obierający ziemniaki dla Niemców, amerykański ochotnik, niemiecki żołnierz zakochany we Francuzce i angielski pilot. Będzie też jakieś poczciwe psisko. Ich losy są ze sobą w pewien sposób powiązane, a inspiracją dla opowieści są listy z frontu od pradziadka producenta udźwiękowienia Yoana Fanise'a. W grze znajdzie się nawet nieśmiertelnik walczącego w wielkiej wojnie przodka.
Valiant Hearts: The Great War to przygodówka 2D opierająca się na zagadkach, w których rozwikłaniu pomoże wspomniany psiak. Wydarzenia nie będą przedstawione chronologicznie. Zmiany bohaterów oznaczają też przenosiny w inny okres wojny. Tak wygląda to w akcji.
Premiera na konsolach obecnej i przyszłej generacji oraz PC w przyszłym roku, gdy obchodzić będziemy setną rocznicę wybuchu pierwszej wojny światowej.