Truuudne sprawyyy.
Truuudne sprawyyy.
Geniuszy ze świetnym planem na zagranie w GTA V parę godzin przed "cywilami" było trzech. Rzecz działa się podczas nocnej premiery wyczekiwanej gry w centrum handlowym na Staten Island. Na miejscu zjawiło się trzech "oficerów", którzy nie wzbudzając większych podejrzeń pomachali odznakami i przedarli się na początek kilkusetosobowej kolejki. Ba! Wypadali w tej roli tak wiarygodnie, że ochroniarz marketu poczęstował ich kawą, a obsługa GameStopu dziękowała za ponadprogramową opiekę. Wiecie, tam było pełno fanów GTA. A w telewizji mówili, że to tykające bomby zegarowe. Ale mniejsza z tym.
Skąd to zaufanie do udawanych policjantów? Na miejscu zjawili się kupionym na aukcji radiowozem z autentycznymi kogutami. Zawodowcy. Znajomość procedur także nie była problemem. Jeden z fałszywych gliniarzy był prawdziwym rezerwowym członkiem NYPD, drugi to natomiast syn emerytowanego stróża prawa. Trzeci musiał improwizować.
Po "rutynowych czynnościach zabezpieczających" spryciarze przeszli do egzekucji planu. Kupili upragnione GTA V i już wracali do domu, gdy zawrócili w niedozwolonym miejscu tuż pod nosem nieoznakowanego wozu policyjnego. Najprawdziwszego w świecie. Niefart.
Teraz grozi im do dziesięciu lat za kratkami. Jeśli sąd wyda najwyższy możliwy wyrok, a Rockstar utrzyma obecne tempo, wyjdą na wolność mniej więcej w okolicach premiery GTA VII.