- Nikt z nas nie chciał, by ktokolwiek poczuł, że multiplayer w Batman: Arkham Origins zrobiony jest na przyczepkę, że kampania na tym ucierpiała - mówi dyrektor kreatywny Splash Damage. Zapewnia, że te założenia zostały zrealizowane.
- Nikt z nas nie chciał, by ktokolwiek poczuł, że multiplayer w Batman: Arkham Origins zrobiony jest na przyczepkę, że kampania na tym ucierpiała - mówi dyrektor kreatywny Splash Damage. Zapewnia, że te założenia zostały zrealizowane.
- Oczywiście pracowaliśmy razem, by zachować spójność i podobny ton rozgrywki - wszak to to samo uniwersum i ta sama przestrzeń czasowa. Sądzę, że gdyby ten sam zespół zajmował się obydwoma trybami, wówczas zastrzeżenia byłyby bardziej zrozumiałe. Ważnym było więc, by powstawały one w osobnych studiach. Nie jest też tak, że multiplayer zostanie dodany na przyczepkę, z cynicznych pobudek - zapewnia Cornish.
- Wiele dyskutowaliśmy na temat tego, jak powinna rozrosnąć się marka. A to jest całkiem niezłe założenie! Pytania, które sobie zadawaliśmy w kontekście tego, jak rozbudować solidną podstawę w postaci single-playera, zaowocował fantastycznym, asymetrycznym gameplayem w trybie wieloosobowym. Nikt z nas nie chciał, by ktokolwiek poczuł, że multiplayer zrobiony jest na przyczepkę, że kampania na tym ucierpiała. Jestem zadowolony z efektu, jaki udało nam się osiągnąć. To coś odrębnego od odrębnego studia - dodaje.