W błędzie jest ten, kto sądzi, że wyswobodzenie się z okowów wielkich wydawców i założenie ciasnego, ale własnego studia to droga lekka, łatwa i przyjemna - przestrzega Philippe Morin.
W błędzie jest ten, kto sądzi, że wyswobodzenie się z okowów wielkich wydawców i założenie ciasnego, ale własnego studia to droga lekka, łatwa i przyjemna - przestrzega Philippe Morin.
- Niektórzy ludzie mogą sobie pozwolić na pracę przy jakimś projekcie bez jakichkolwiek wypłat przez rok czy dwa. W naszym przypadku, być może dlatego, że jesteśmy już nieco starszymi ludźmi z żonami i dziećmi, musieliśmy mieć możliwość pobierania pensji i płacenia naszym pracownikom, niezależnie od tego, na jaką opcję byśmy się zdecydowali - kontynuuje.
W przypadku Red Barrels umowa z wydawcą nie wchodziła grę. Po przejściach udało się natomiast pozyskać finansowanie od Canada Media Fund. Przynajmniej 1/4 środków studio musiało jednak zorganizować samo. Efektem końcowym tych starań jest wydany we wrześniu horror Outlast. - Odzyskaliśmy nasze pieniądze. Teraz pozostaje kwestia tego, jak duży zapas będziemy mieli na następną grę. Obecnie pracujemy nad wersją na PS4 i DLC - informuje Morin.
- Trzeba przestać myśleć o przejściu w segment niezależny w kategoriach romantycznych. Musisz być w stanie przeanalizować wszystkie aspekty. Słyszałem historie o studiach, które były zamykane nie dlatego, że ich produkcje były słabe, tylko z powodu trudności z zarządzaniem oraz gromadzeniem i mądrym dysponowaniem budżetem. Jeśli sam nie jesteś w stanie tego robić jak należy, lepiej znajdź kogoś, kto to potrafi - dodaje.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!