Pomiędzy Markusem "Notchem" Perssonem a Gabem Newellem stanęła ambicja tego pierwszego, który chce być jak ten drugi.
Pomiędzy Markusem "Notchem" Perssonem a Gabem Newellem stanęła ambicja tego pierwszego, który chce być jak ten drugi.
Kulisy oferty na pozór nie do odrzucenia "Notch" zdradził w książce Minecraft: The Unlikely Tale of Markus ‘Notch’ Persson and the Game that Changed Everything.
Otóż lata temu, gdy Minecraft dopiero raczkował - był w fazie beta i nikt nie marzył nawet o premierze poza PC - Markus został zaproszony na wycieczkę do Waszyngtonu połączoną z wizytą w siedzibie Valve. Nie myśląc wiele przyjął propozycję (nikt przy zdrowych zmysłach by nie odmówił), ale błędnie zinterpretował intencje gospodarzy. Zakładał, że chodzi o zwykłe koleżeńskie odwiedziny. Prawdziwe powody zaproszenia zrozumiał gdzieś w połowie rozmowy o pracę. Jak zareagował?
W najśmielszych snach "Notch" nie mógł wówczas przypuszczać, że Minecraft stanie się fenomenem, czyniąc go ikoną i krezusem, lecz zaryzykował i odmówił. Jak sam tłumaczy:
W jakiś sposób czułem, że Minecraft to moja szansa na zbudowanie własnego Valve, a nie zatrudnienie w tym już istniejącym.
Odważnie, ambitnie i - jak pokazał czas - słusznie. Jasne, Mojang to jeszcze nie Valve, ale te klika lat temu też mało kto postawiłby na Perssona. Pierwsze pare kroków w stronę bycia nowym Newellem już "Notch" postawił.