Wczorajsza zapowiedź dzisiejszego Nintendo Direct nie była wyjątkowo bogata w nadzieje związane z Wii U. Tyle że Nintendo się wycwaniło i pokazało grę, która, przynajmniej z Japończyków, zdoła wydusić ostatnie Yeny na konsolę.
Wczorajsza zapowiedź dzisiejszego Nintendo Direct nie była wyjątkowo bogata w nadzieje związane z Wii U. Tyle że Nintendo się wycwaniło i pokazało grę, która, przynajmniej z Japończyków, zdoła wydusić ostatnie Yeny na konsolę.
O The Legend of Zelda najprawdopodobniej słyszeliście - serii, której głównym bohaterem, ku zaskoczeniu milionów nie jest Zelda, a odziany w zieleń Link, ratujący królestwo Hyrule przed niechybną zgubą. Dynasty Warriors to z kolei niezwykle popularna seria slasherów (która w Japonii prawdopodobnie łamie związki i niszczy rodziny), wyróżniająca się m.in. siekaniem naprawdę sporych grup przeciwników.
Teraz, kiedy obowiązkowy wstęp mamy już za sobą - Hyrule Warriors, mieszanka obu gier, została zapowiedziana na Wii U. Gra pojawi się w 2014 roku i, jak podkreśla samo Nintendo, nie jest to w żadnym wypadku kolejna część serii The Legend of Zelda, a jedynie nowe Dynasty Warriors osadzone w świecie Hyrule. Ot, forma rozgrywki jednego połączona ze światem drugiego.
Jeżeli gra podchwyci w Japonii i konsola zacznie się porządnie sprzedawać, to niewykluczone, że Wii U zdoła wrócić do gry i być godnym konkurentem dla pozostałych konsol. A takiego obrotu sytuacji, mówiąc nawet o pojawieniu się samej możliwości powrotu konsoli, spodziewało się chyba niewielu.