Szpieg z krainy Electronic Arts stwierdza w rozmowie z serwisem CVG:
Dość szybko uznaliśmy Nintendo za trupa. Stało się platformą dla IP dla dzieciaków, a my nie robimy gier dla dzieci. Wszystkie nasze dywizje uważały tak samo. Nawet Mass Effect na Wii U, który był sporym wysiłkiem, nie mógł okazać się dobrym interesem, a EA - podobnie jak Activision - skupia się jedynie na grach z potencjałem do zostania wielką marką.
Wygląda na to, że EA chciało zabezpieczyć się na wypadek kolejnego sukcesu na skalę Wii, ale przy pierwszych przeciekach w kadłubie uciekło z tonącego statku. Trudno się temu dziwić, w końcu chodzi przede wszystkim o biznes. Trudno też dziwić się falom nieprzychylnych opinii na temat Elektroników (przeradzających się szybko w zwykłą nienawiść) przelewającym się od lat przez internet. EA po prostu nie stara się szczególnie kryć z faktem, że chodzi tylko o pieniądze. A gracze - smutna prawda - lubią być karmieni pozorami.
Lojalność - tego słowa w poradniku "Jak zarobić ogromne pieniądze" nie znajdziemy.
Przy okazji warto wspomnieć o plotkach na temat nowej konsoli Nintendo, które wczoraj obiegły internet. Są równie wiarygodne jak doniesienia o Elvisie Presleyu kupującym bułki i mleko w Pułtusku, więc nie będę marnował Waszego czasu i na wzmiance zakończę.