Firma broni się, że nawet gdyby chciała, nie posiada odpowiednich kompetencji.
Firma broni się, że nawet gdyby chciała, nie posiada odpowiednich kompetencji.
Okazuje się jednak, że cenzura gry nie wynika z nakazów stawianych produkcji przez organizacje oceniające zawartość - a przynajmniej PEGI broni się, że nie miało z tym nic wspólnego. W Niemczech i Australii wycięcie pewnych kwestii wymuszone zostały przez prawo lub rządowe organizacje, ale ocenzurowanie wspomnianych powyżej scen w konsolowych wersjach europejskich to już decyzja wydawcy (być może podyktowana niechęcią producentów konsol do pokazywania tak wulgarnych treści - warto przypomnieć, że zawartość pecetowej wersji nie została w żaden sposób obcięta).
Kto więc ponosi odpowiedzialność za wycięcie poszczególnych scen? Okazuje się, że marketingowcy Ubisoft. - Gra została przez nas oceniona i uważamy, że jest odpowiednia dla rangi PEGI 18. Dla niektórych gier wydawanych w Wielkiej Brytanii jesteśmy zobligowani do przestrzegania prawa, ponieważ aktualnie odnosi się ono do gier wideo (ustawa o nagraniach wideo z roku 2010). Odnosi się ono do gier, które otrzymują oznaczenia PEGI 12, 16 lub 18 i mogą zawierać materiały potencjalnie uznane za szkodliwe lub nielegalne. Z tą produkcja nie było takiego problemu, więc otrzymała należyte oznaczenie PEGI 18. Pozwolę sobie podkreślić, że nie ocenzurowaliśmy czy nie edytowaliśmy gry w jakikolwiek sposób - wyjaśnia organizacja w odpowiedzi na mail wystosowany przez redakcję VG247.com.
-PEGI nie ma takiej możliwości, by cenzurować gry wideo. Nigdy w życiu nic takiego nie zostało zrobione. Najczęściej sami deweloperzy decydują się na taki krok. Wszystko co wiemy, to że Ubisoft w pewnym momencie samo rozważało zmiany w zawartości gry z własnych, marketingowych powodów. Powody te, to nie jest sprawa, w którą jesteśmy wtajemniczeni, nie jesteśmy więc w stanie podać żadnych szczegółów więcej w tym temacie - obszernie tłumaczy instytucja.
Wygląda więc na to, że gromy za ocenzurowanie gry powinny spaść na głowę Ubisoftu. Wydawca najpierw pozwolił na stworzenie produkcji w takiej formie, której następnie nie był w stanie zaakceptować (przynajmniej dla rynku konsolowego). Najważniejsze jednak, że komputerowa (a zarazem i najtańsza) wersja gry została pozbawiona zbędnych cięć i gracze pecetowi mają szansę zapoznać się z South Park: The Stick of Truth w niezmienionej w żaden sposób formie. Z sondą analną i swastykami. Hurra?