Hideo Kojima czuje powołanie: oderwać młodzież od społecznościowych i mobilnych popierdółek, by na nowo zaszczepić w nich fascynację wielkimi grami. Najlepiej tymi rodem z Japonii.
Hideo Kojima czuje powołanie: oderwać młodzież od społecznościowych i mobilnych popierdółek, by na nowo zaszczepić w nich fascynację wielkimi grami. Najlepiej tymi rodem z Japonii.
W rozmowie z serwisem GamesTM Kojima-san tłumaczy:
Jesteśmy świadkami fenomenu na całym świecie. Młodzi ludzie tracą zainteresowanie hi-endowymi grami i skupiają się na tytułach mobilnych oraz społecznościowych. Zwłaszcza w Japonii.
Chcę im pokazać, że japońskie, hi-endowe produkcje są strefą zero (strefa zero to miejsce najbliżej detonacji, po angielsku jest nazywane ground zero - sprytna gra słów Kojimy, który przecież za chwilę wyda grę z takim podtytułem - dop.) i wciąż mają przed sobą przyszłość.
Cel szlachetny, więc trzymam kciuki za powodzenie.
Kojima raz jeszcze poruszył temat Metal Gear Solid V: Ground Zeroes, czyli prologu do właściwego Metal Gear Solid V z podtytułem The Phantom Pain.
Będę szczery, to niekoniecznie posunięcie strategiczne. The Phantom Pain jest jakieś 200 razy większe od Ground Zeroes. - tłumaczy.
Gra tego kalibru nie mogła być gotowa w oknie premierowym nowych konsol, a nie mieliśmy żadnych japońskich gier, które byłyby dostępne. W tamtym momencie kawałek Ground Zeroes był w zasadzie gotowy, a fani prosili o prolog, więc podjęliśmy taką decyzję. Takie były jej motywy.
Metal Gear Solid V: Ground Zeroes trafi do sprzedaży 20 marca.