Dowiemy się przy okazji, że niewiele brakowało, by jeden z bohaterów sagi Metal Gear Solid nosił miano "Gazowego Węża".
Dowiemy się przy okazji, że niewiele brakowało, by jeden z bohaterów sagi Metal Gear Solid nosił miano "Gazowego Węża".
Zgadnijcie, ilu wpisów na Twitterze potrzebował Hideo Kojima do wyjaśnienia genezy chrztu Solid Snake'a.
Odpowiedź: ośmiu.
Przedstawię Wam skrótową wersję, ale jeśli lubicie spijać słowa Kojimy niczym najlepszą śmietankę, to oryginalne wpisy znajdziecie na Twitterze sprawcy zamieszania.
Kojima wybrał człon Snake do kryptonimu bohatera Metal Geara ze względu na symbolikę węża. Hideo uważa bowiem, że trudno o istotę lepiej obrazującą życie w ukryciu i bezszelestne przekradanie się w polu widzenia. Nie padło na żadnego specyficznego węża jak kobra, anakonda czy żmija, bo to przecież gracz jest tym wężem. To on zadecyduje. Człon Solid (czyli z angielskiego ciało stałe) dodano, by mieć pewność, że nikt nie weźmie herosa za mięczaka.
Każdy bohater potrzebuje jednak przeciwnika, a tylko kolejny wąż przerośnie poprzedniego węża, więc do życia powołano Liquid Snake'a z MGS-a (liquid to po angielsku stan ciekły). W sequelu potrzebny był kolejny antagonista i naturalnym rozwinięciem wydawał się Gas Snake, ale Kojima spojrzał prawdzie w oczy - gazowy wąż (podobnie jak i gazowy człowiek) nie brzmi najlepiej. Pochylił się zatem nad chemicznym terminem Solidus (za Wikipedią - linia lub powierzchnia na wykresie fazowym, na której kończy się przemiana cieczy w ciało stałe).
Voila, oto cała historia. I nie ma w niej ani słowa o Snake'u Plisskenie z "Ucieczki z Nowego Jorku".