Zwolnienia są częścią szeroko zakrojonych zmian w polityce firmy.
Zwolnienia są częścią szeroko zakrojonych zmian w polityce firmy.
Disney Interactive było w ostatnich latach w głębokim dołku, przynosząc koncernowi Kaczora Donalda potężne straty (łącznie około miliarda dolarów) - co gorsza - jako jedyna gałąź jego działalności. Sukces Disney Infinity (trzy miliony sprzedanych starterów to nie w kij dmuchał) pomógł zażegnać widmo topienia pieniędzy, ale i tak bez restrukturyzacji się nie obejdzie.
Jej pierwszym aktem jest zwolnienie 700 pracowników (o którym mówiło się od jakiegoś czasu), czyli około 26% siły roboczej growej dywizji. Jeśli lubicie jednak duże, konsolowe gry na licencji Disneya, nie macie powodów do zmartwień. Ba, wszystko wskazuje na to, że te będą miały się lepiej niż kiedykolwiek.
Zwolnienia dotknęły bowiem działów odpowiedzialnych za tytuły mobilne i społecznościowe. Disney zamierza od teraz baczniej się im przyglądać, by wydawać ich mniej, ale lepszych jakościowo. Powstające w firmie gry pokroju wciąż rozwijanego Disney Infinity czy Fantasia: Music Evolved nie są w żaden sposób zagrożone. Ta pierwsza jest zresztą największym priorytetem Disney Interactive, co nie powinno dziwić nikogo.
Po przygodach z nie zawsze udanymi grami od wewnętrznych ekip (żeby nie szukać daleko: Epic Mickey od zamkniętego już Junction Point), Disney zamierza w przyszłości zlecać produkcję gier opartych o swoje własności intelektualne zewnętrznym studiom.
Zwolnienia nigdy nie są pożądane, ale jeśli służą wyższemu celowi, trochę łatwiej z nimi żyć. Nadchodzące miesiące pokażą, czy Disney zdoła przekuć sukces Disney Infinity w złotą erę całej odpowiedzialnej za gry dywizji.