Wcześniej obiecywano nam, że warto płacić abonament za grę, więc wygląda na to, że Bethesda albo jest pewna siebie, albo zaraz po premierze zostanie srogo rozliczona przez samych graczy.
Wcześniej obiecywano nam, że warto płacić abonament za grę, więc wygląda na to, że Bethesda albo jest pewna siebie, albo zaraz po premierze zostanie srogo rozliczona przez samych graczy.
Ogromne problemy z rozgrywką czy nawet brak możliwości zagrania w grę, za którą zapłaciliśmy to wyjątkowo częsty kłopot w produkcjach, które w mniejszym lub większym stopniu opierają się o połączenie z Siecią. Za pośrednictwem strony gry wydawca obiecał, że tytuł nie podzieli losu SimCity i Diablo 3, zapewniając brak problemów z opóźnieniami przy premierze The Elder Scrolls Online.
Samo rozwiązanie, na jakie zdecydowali się twórcy, powinno zainteresować większą część graczy. Przede wszystkim, wszystkie serwery (zarówno dla Ameryki Północnej, jak i Europy) będą z początku znajdowały się na terenie Stanów Zjednoczonych, co ma ułatwić zajmowanie się wszelkimi problemami, jakie mogą powstać podczas premiery gry. Kiedy faza natłoku graczy samoistnie się zakończy, europejski megaserwer zostanie przeniesiony na nasz kontynent.
Dodatkowo, w celu zabezpieczenia się przed większą niż przewidywana liczbą graczy, Bethesda jest w trakcie dodawania kolejnych, tymczasowych serwerów, które pozwolą uniknąć wszelkich przeciążeń. Jeśli podstawowe serwery będą pełne, gracze będą mogli zdecydować się rozgrywkę na tych tymczasowych, z których ich postać zostanie jakiś czas później przeniesiona na inny, już standardowy serwer. Jedynym minusem takiego rozwiązania jest brak dostępu do listy znajomych i funkcji społecznościowych takich jak rozgrywki PvP, choć reszta rozgrywki będzie dostępna bez większych ograniczeń.
Patrząc na to jak bardzo twórcy starają się o to, by każdy był szczęśliwy, pozostaje życzyć im tylko powodzenia. Przy okazji - trwa właśnie weekendowa beta gry, do której klucz znajdziecie w jednym z naszych newsów.