Czy Valiant Hearts: The Great War ujęło recenzentów za serca równie mocno jak emocjonalny zwiastun wyemitowany podczas konferencji Ubisoftu na E3? Sprawdźmy.
Czy Valiant Hearts: The Great War ujęło recenzentów za serca równie mocno jak emocjonalny zwiastun wyemitowany podczas konferencji Ubisoftu na E3? Sprawdźmy.
W pewnym sensie Valiant Hearts to wyzwanie dla wszystkich w branży. To wyzwanie dla wydawców, produkujących masowo wciąż te same gry wojenne, a także dla wszystkich graczy, którzy kupują te gry bez refleksji nad tym, w co tak naprawdę grają. Wojna to nic zabawnego; wywiera prawdziwy wpływ na ludziach, którzy są w nią włączeni. Takie gry jak ta przypominają nam o ludzkiej stronie wojny.
Valiant Hearts poprzez użycie wojny jako tła i uniknięcie zbyt wielu faktycznych konfliktów, składa hołd 16 milionom poległych w wielkiej wojnie stoczonej 100 lat temu. Gra robi to z humorem, patosem i melancholią.
Valiant Hearts robi to, co udaje się osiągnąć tylko nielicznym tytułom: edukuje cię o wzlotach i upadkach wielkich wydarzeń historycznych, tworząc tragiczne, a zarazem piękne doświadczenia płynące z gry.
Hearts to totalne zaskoczenie, po pierwsze z uwagi na wierność wydarzeniom historycznym, po drugie ze względu na piękne, komiksowe wizualizacje. Mistrzowska klasa, której nie można przegapić.
Wizualnie piękna gra, która zręcznie porusza między momentami radości i tragedii, ostatecznie nie stroniąc od faktu, że "wielka" to chyba ostatnie określenie, jakie powinno być przypisywane jakiejkolwiek wojnie.
Nie ma tu zbyt wielu wyzwań czy powodów, dla których warto wrócić do gry po jej ukończeniu, ale opowieść sama w sobie warta jest poznania. Koniec końców jest to gra o polu bitwy, którą bardziej interesują jednak ludzie i ich doświadczenia niż kule i ich cele.
Valiant Hearts: The Great War może być przejmujące i skłaniające do kontemplacji, ale gra sama siebie podkopuje przez przedstawienie kreskówkowego złoczyńcy. Znakomity kierunek artystyczny i zainteresowanie własnym tematem działają z kolei na plus tej gry, która jest niestety uboga pod względem mechanizmów.
Gra nie stanowi może dużego wyzwania i nie jest napakowana akcją, ale dostarcza przemyślany i trzeźwy ogląd na to, jak wygląda życie na froncie.
Valiant Hearts sprawdza się znakomicie jako pomysł na powieść i jest wypchane po brzegi znakomitymi pomysłami - świetnie jest zobaczyć grę wojenną z perspektywy państwa innego niż Stany Zjednoczone. Tym niemniej, Ubisoftowi zabrakło samokontroli, co sprawia, że gra wywiera mniejszy wpływ niż powinna. To nadal warte przeżycia doświadczenie, ale byłoby znacznie lepsze, gdyby Valiant Hearts zostawiało nas z chęcią dostania czegoś więcej.
Wizualne powalająca, ale wybrakowana pod względem mechaniki - Valiant Hearts staje na drodze własnemu scenariuszowi.
Na naszych łamach już niebawem zagości recenzja Valiant Hearts: The Great War w wersji na PS4.