Po przejęciu jednego z najgorętszych stołków na świecie przez Satyę Nadellę wiele mówiło się o wiszącym nad marką Xbox widmem oddania (oczywiście nie za nic) w inne ręce. Szef Microsoftu raz jeszcze zapewnia, że nic z tego.
Po przejęciu jednego z najgorętszych stołków na świecie przez Satyę Nadellę wiele mówiło się o wiszącym nad marką Xbox widmem oddania (oczywiście nie za nic) w inne ręce. Szef Microsoftu raz jeszcze zapewnia, że nic z tego.
Skąd w ogóle pomysł, że Microsoft mógłby rozstać się z konsolową dywizją? Główny konkurent Nadelli w wyścigu o szefostwo firmy - Stephen Elop z Nokii - nie krył planów pozbycia się Xboksa w wypadku wygranej. Nadella nigdy takich ciągot publicznie nie wykazywał, jednak jego stanowisko jeszcze do niedawna nie było jasne. Od początku nie brakowało mu jednak pomysłów na nową tożsamość marki, czego oznaką jest chociażby zjednoczenie wszystkich xboksowych gałęzi (Xbox Live, Xbox Music, Xbox Video) pod sterem wspólnego kapitana, Phila Spencera. Kolejne potwierdzenie przywiązania CEO do Xboksa pojawiło się pod koniec maja.
Teraz przyszedł czas na krótki list miłosny do konsoli rozsyłany z okazji rozpoczęcia nowego roku fiskalnego pracownikom firmy. Nie przytoczę Wam go słowo w słowo, bo to wielki marketingowy bełkot pełen górnolotnych stwierdzeń, ale czytamy w nim, że Microsoft cieszy się z Xboksa w rodzinie, gracze kochają markę, która jest przy okazji świetnym poligonem dla nowych pomysłów, a firma zamierza dalej rozwijać konsolową dywizję.
Uff. Obecny status quo świata gier wideo pozostaje póki co niezagrożony.