Podczas zakończonego w ubiegły weekend Gamescomu rozegrano turniej w Counter-Strike’a, którego oglądalność ciężko określić inaczej, jak „zaskakująca”.
Podczas zakończonego w ubiegły weekend Gamescomu rozegrano turniej w Counter-Strike’a, którego oglądalność ciężko określić inaczej, jak „zaskakująca”.
Kto kto by się spodziewał, że Counter-Strike jeszcze żyje? Okej, w tym momencie jestem nieco przewrotny, bo z podziwem obserwowałem, jak Valve i cała scena się odradza i ciężko pracuje, żeby przywrócić „ceesa” na jego miejsce na panteonie najpopularniejszych produkcji e-sportowych.
Nieco ponad 409 tysięcy osób oglądało w szczycie wielki finał Counter-Strike: Global Offensive w ramach turnieju ESL One. To wzrost o 160% w stosunku do EMS One w Katowicach.
Jak to się ma do innych gier? W szczytowym momencie turniej The International 2014, w który zaangażowano jednak o wiele więcej środków, oglądało ponad dwa miliony osób, wliczając w to transmisję w telewizji ESPN2. Natomiast finały trzeciego sezonu League of Legends obserwowało w jednocześnie 8,5 miliona osób.
Przed Counter-Strikiem jest więc wciąż daleka droga. Najważniejsze jednak, że liczby rosną i to szybko. W takim tempie może się okazać, że za dwa lata będziemy mogli stawiać CSa obok prawdziwych gigantów świata e-sportu.