Josef Fares nie jest przekonany, czy jego nowa produkcja okaże się sukcesem komercyjnym. Emanuje za to pewnością, że będzie to gra najwyższych lotów.
Josef Fares nie jest przekonany, czy jego nowa produkcja okaże się sukcesem komercyjnym. Emanuje za to pewnością, że będzie to gra najwyższych lotów.
- Wiem, że to będzie to świetna gra. Brothers sprzedało się w 750 tys. kopii i nadal znajduje nowych nabywców, ale tego nie sposób przewidzieć. Ja osobiście podjąłbym ryzyko i wydał ją sam. Nie chcę jednak ryzykować za cały zespół - mówi Fares. Za dystrybucję jego nowego tytułu odpowiadać będzie Electronic Arts.
Na razie przy projekcie pracuje około 15 osób, ale Josef Fares nie sądzi, by znacząco się on rozrósł - maksymalnie do 25 ludzi. Prace trwają dopiero od miesiąca, a ich zwieńczenie ma nastąpić w ciągu dwóch lat. Wygląda na to, że wszystko jest właściwie przemyślane i ekipa Hazelight będzie zajmować się wyłącznie tym, czym powinna.
- W przypadku Brothers, ludzie z mojego zespołu mówili, że niewykorzystanych pozostało bardzo mało rzeczy. Stało się tak dzięki temu, że mieliśmy jasny obraz tego, co chcemy dokonać. Tak samo jest w przypadku nowej gry. Wiemy dokąd zmierzamy - zapewnia Fares.