Miejmy Resident Evil: The Final Chapter z głowy i zacznijmy czekać na płomyczek nadziei w postaci serialu w tym samym uniwersum. Gorszy niż seria Paula W. S. Andersona raczej nie będzie. Choć i tak pewnie nas rozczaruje.
Miejmy Resident Evil: The Final Chapter z głowy i zacznijmy czekać na płomyczek nadziei w postaci serialu w tym samym uniwersum. Gorszy niż seria Paula W. S. Andersona raczej nie będzie. Choć i tak pewnie nas rozczaruje.
Taki już żywot czekających na filmowe/serialowe adaptacje gier wideo. Lata zawiedzionych nadziei każą podchodzić do każdej nowej zapowiedzi z rezerwą. Łatwiej znosić natomiast wieści o serii już tak dobrze znanej i na wskroś nieudanej, jak filmowy Resident Evil. Kolejne filmy zjeżdżają z taśmociągu od kilku lat nie obchodząc szczególnie graczy, a i tak notują przyzwoite wyniki w kasach biletowych. Dobrą passę finansową (bo na pewno nie artystyczną) cyklu (choć nie powinien nikogo za kilka lat zdziwić reboot) zakończy w 2016 roku Resident Evil: The Final Chapter. Film, do którego zdjęcia mają ruszyć w sierpniu tego roku.
Spory poślizg zapowiedzianego w roku 2013 filmu spowodowany jest ciążą odtwórczyni głównej roli, Milli Jovovich. Przygotowaniami do porodu i o wpływie nowego członka rodziny twórców filmu (Jovovich jest prywatnie żoną reżysera filmowych Residentów) na jego produkcję aktorka podzieliła się w poście na Facebooku.