Nie obyło się bez dużych zmian, ale filmowa adaptacja ma uderzać w te same tony, co gra. Informacja ta pochodzi od producenta zarówno gry, jak i filmu - Neila Druckmanna. Facet raczej wie, co w trawie piszczy.
Nie obyło się bez dużych zmian, ale filmowa adaptacja ma uderzać w te same tony, co gra. Informacja ta pochodzi od producenta zarówno gry, jak i filmu - Neila Druckmanna. Facet raczej wie, co w trawie piszczy.
Jest całkiem wierny grze. - mówi o filmie Druckmann w rozmowie z Game Informerem.
Są spore zmiany, ale ton i to, co przekazuje historia są całkiem wierne grze. - dodaje.
Zdradza przy okazji, że prace nad scenariuszem idą jak po maśle, a aktorzy zapoznali się już z jego pierwszą wersją.
Plany przeniesienia The Last of Us na srebrny ekran poznaliśmy w marcu zeszłego roku. W projekt zaangażowani będą wszyscy kluczowi twórcy gry. Neil Druckmann (dyrektor kreatywny) napisze scenariusz i do spółki z Bruce'em Straleyem (reżyser gry) oraz duetem szefów Naughty Dog Wells - Balestra będzie jego producentem wykonawczym. W ekipie producentów jest jeszcze jedna ważna postać, tym razem ze świata filmu - Sam Raimi (trylogia o Spider-Manie, Martwe zło, niedoszły reżyser World of Warcraft). Filmową adaptację The Last of Us wyprodukuje jego studio Ghost House Pictures, a dystrybucją zajmie się wytwórnia Screen Gems.