Nie da się lepiej odtworzyć zniszczenia Gwiazdy Śmierci bez detonacji prawdziwej stacji kosmicznej wielkości księżyca.
Nie da się lepiej odtworzyć zniszczenia Gwiazdy Śmierci bez detonacji prawdziwej stacji kosmicznej wielkości księżyca.
Bandai Namco, Lucasfilm i Disney Interactive połączyły siły, by stworzyć maszynę do realizacji marzeń o złapaniu za wolant w kokpicie X-Winga, Sokoła Millenium czy zaawansowanego Tie Fightera Dartha Vadera. Ba, na tym lista dostępnych w Star Wars: Battlepod jednostek się nie kończy, bo oprócz bitwy o Yavin i zniszczenia drugiej Gwiazdy Śmierci, gra odtwarza także pościg na leśnym księżycu Endoru oraz obalanie AT-AT w Snowspeederze na Hoth. Zostawiam Was ze zwiastunem tego korzystającego z technologii Dome (zawinięty dookoła grającego ekran) cuda i idę spróbować złapać równy oddech.
Nie udało się. Nic nie szkodzi, bo do przekazania została tylko jedna informacja, która na pewno sytuacji nie poprawi. Maszyny ze Star Wars: Battle Pod trafią niebawem do wybranych salonów. A to oznacza, że do Polski żaden z nich najprawdopodobniej nie zawita nigdy.