Ich praca to bowiem robienie gier, a nie poprawianie ludzi w internecie. Ma to sens.
Ich praca to bowiem robienie gier, a nie poprawianie ludzi w internecie. Ma to sens.
(...) biegnąc cały czas przed siebie, nie podziwiając widoków i nie ginąc w zasadzie wcale, grę da się ukończyć w pięć i pół godziny. W wynik ten wliczone jest także oglądanie scenek, których przez interaktywną naturę nie da się pomijać. - pisałem wczoraj o długości kampanii w The Order: 1886.
Długo to czy krótko? Odpowiedzi na to pytanie nie usłyszycie bezpośrednio od ekipy Ready at Dawn. W imieniu swojego zespołu wypowiedział się szef studia Ru Weerasuriya.
Nie będziemy tego komentować. Nie zabronimy ludziom pisać, co chcą. Nie będziemy też każdej błędnej opinii korygować.
Gdybyśmy reagowali na każdą złą opinię lub błędny komentarz, zrobiłaby się z tego praca na pełen etat. Robimy gry. Robimy je dla graczy. Na tym zakończmy.
Weerasuriya dodaje na koniec mądre zdanie.
Dla mnie długość rozgrywki łączy się z jej jakością. Jak w kinie. To, że film trwa trzy godziny, nie oznacza wcale, że jest dobry.
Amen.