Choć TES i Fallout to dwa różne światy, jeden tytuł może skorzystać na błędach drugiego. Tak przynajmniej przedstawia to Todd Howard.
Choć TES i Fallout to dwa różne światy, jeden tytuł może skorzystać na błędach drugiego. Tak przynajmniej przedstawia to Todd Howard.
- Zrobimy absolutnie wszystko, by uniknąć tego scenariusza. Znaczącego postępu dokonaliśmy już przy okazji Skyrima, z tą tylko różnicą, że robiliśmy to w trakcie. Teraz musimy na tym budować - zauważa. Howard zdaje sobie sprawę, że gra powinna działać bez zarzutu od samego początku, a nie po kilku tygodniach po premierze, jak stało się to w przypadku TES V: Skyrim.
- Usunięcie błędów zajęło nam miesiąc lub dwa. Wszystkie aktualizacje Skyrima, wszystkie DLC - od kiedy rozprawiliśmy się z błędami, mieliśmy zupełnie inny proces sprawdzania wypuszczanej zawartości - zdradza Howard. Graczom pozostaje mieć nadzieję, że ta nowa metoda okaże się skuteczna w przypadku Fallouta 4.