Fanatycy StarCrafta powinni być zadowoleni, ale cała reszta nie ma co liczyć na wydarzenie. Duża pula nagród nie musi się równać dużemu widowisku.
Fanatycy StarCrafta powinni być zadowoleni, ale cała reszta nie ma co liczyć na wydarzenie. Duża pula nagród nie musi się równać dużemu widowisku.
Niedawno w sieci pojawiła się informacja dotycząca finałów trzeciego sezonu europejskiego World Championship Series. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że Blizzard upatrzył sobie Kraków i tam właśnie rozegranie zostanie druga faza grupowa, a także play-offy Premier League. Pula nagród w tym turnieju wyniesie ponad dwieście tysięcy dolarów. Nie oznacza to jednak, że można już pakować manatki i szukać na wrzesień hotelu w Krakowie.
Bo chociaż World Championship Series jest najbardziej prestiżową ligą StarCrafta II w naszym regionie i chociaż pula nagród w turniejach organizowanych przez Blizzard potrafi zadowolić nawet najbardziej chciwych/ambitnych pro-graczy, to kultowy RTS nie rozgrzewa już serc miłośników e-sportu tak jak kiedyś. Podczas Intel Extreme Masters w Katowicach scena StarCrafta II była niewielka, najmniejsza ze wszystkich (mniejsza nawet niż ta Counter-Strike: Global Offensive, a ta gra nie była przecież oficjalnie częścią IEM w dziewiątym sezonie), a wszystkie miejsca zajęte były okazjonalnie. Ostatniego dnia, kiedy StarCraft II pokazywany był na głównej scenie, dało się odnieść wrażenie, że większość kibiców śledzi rozgrywki tylko po to, żeby wcześniej móc zająć sobie miejsce i spokojnie obejrzeć LoLa czy CSa. Krótko mówiąc, raczej nie spodziewałbym się przesadnego zainteresowania. Może w przyszłym roku będzie lepiej, o ile producent w jakiś sposób połączy turnieje SC2 z turniejami w Heroes of the Storm i Hearthstone.
Impreza na pewno nie pobije rekordów popularności, tym bardziej, że Blizzard prawie na pewno obiletuje wejście na finał trzeciego sezonu WCS. Do tej pory tak robił (koszt biletu na analogiczną imprezę dla Ameryki Północnej kosztował w ubiegłym roku 15 dolarów), nie widzę powodu, dla którego miałby zrobić wyjątek dla Polaków. Może to i lepiej? Skoro i tak będzie to impreza dla fanów, a nie przypadkowych osób, które chcą spotkać youtuberów, albo odwiedzić część targową czy wreszcie poszwendać się „bo coś się dzieje”?
Spekulować można na temat długości imprezy. Na pewno potrwa dłużej niż dwa dni, potwierdzono to już na Twitterze. Wcale to nie dziwi, wziąwszy pod uwagę, że zaplanowano zarówno fazę grupową, jak i pucharową, a w roku 2014 dwa dni rozgrywano wyłącznie play-offy. Rok temu grupy walczyły ze sobą przez cztery dni, ale na parę tygodni przed wielkim finałem czyli właściwym wydarzeniem offline. Można się spodziewać, że organizatorzy nieco „upakują” mecze, aby wyrobić się w tak zwany „duży weekend”, czyli w cztery dni, najprawdopodobniej od czwartku do niedzieli.
Niewyjaśniona pozostaje jeszcze inna zasadnicza kwestia – dokładnej lokalizacji. Chociaż StarCraft II raczej nie przyciągnie tłumów, ale trzeba na wszelki wypadek się zabezpieczyć i założyć, że może znaleźć się parę tysięcy chętnych, aby zobaczyć swoich idoli. Przy dobrej promocji może pojawić się też nieco ciekawskich. Trzeba przecież ustawić scenę, poza sceną muszą być trybuny z miejscami siedzącymi. Pierwsza plotka mówiła o Tauron Kraków Arena, ale można tę mrzonkę włożyć między bajki, bo przecież to jest hala mająca dwa razy większą pojemność od Spodka. Już szybciej hala sportowa „TS Wisła” z pojemnością na 2 tysiące osób, albo Expo Kraków w którym znajdują się dwie duże hale, o pojemności 4 i 5 tysięcy metrów kwadratowych. A może kino? Raczej nie, bo gdyby zdecydowano się na takie miejsce, to pewnie WCS zawitałoby do Warszawy, do sprawdzonej już sali premierowej Multikina w Złotych Tarasach. Obstawiałbym jednak Expo Kraków, Blizzard organizując swoje imprezy nie stroni od płaskich przestrzeni, których wydaje się unikać konkurencja. Tym bardziej, że w halach wystawowych można rozstawić standy i reklamować Heroes of the Storm, Hearthstone, a może i nawet Overwatch.
Czy opłaca się czekać na finał WCS w Krakowie? Szczerze mówiąc, to nie widzę tego jako potężnej imprezy gamingowej na poziomie, do którego przyzwyczaiły nas ostatnie lata. Wiem, wiem, jestem rozpieszczony. Podejrzewam, że będzie impreza w pełni zadowoli największych fanów, ale tylko ich. Sam jeszcze dwa, trzy lata temu pewnie skusiłbym się na wycieczkę na drugi koniec Polski (w moim przypadku ze Szczecina), ale dziś, kiedy rok do roku jesteśmy dopieszczani Intel Extreme Masters? Dzięki Blizzard, doceniam gest, ale za dużo zachodu, więc raczej obejrzę na Twitchu.