Jako fan serii z ciekawością patrzę na niepewną przyszłość jednej z największych marek w świecie gier wideo.
Jako fan serii z ciekawością patrzę na niepewną przyszłość jednej z największych marek w świecie gier wideo.
Kiedy niedawno kończyłem Black Ops III doszło do mnie, że seria Call of Duty znajduje się w takim miejscu, w którym ciężko powiedzieć co będzie dalej. Activision na pewno dokładnie wie jaką strategię chce obrać, ale z kolei gracze mogą się zastanawiać i spekulować nad dalszą przyszłością marki. Wspomniana produkcja studia Treyarch to ostatnia część trylogii. Wprawdzie niewiele miała ona wspólnego z dwoma poprzednimi odsłonami, ale jednak tytuł mówi co innego. W zasadzie oprócz jednego nawiązania do dwójki, które zauważyłem wszystko jest inne. Oczywiście fani na pewno zwrócą uwagę na sposób prowadzenia historii i nacisk, jaki Treyarch kładzie na nią, ale poza tym nie dostrzegłem, aby znajomość dwóch poprzednich części miała jakieś znaczenie w zrozumieniu fabuły. Najważniejsze jest jednak to, że w napisać końcowych twórcy dziękują graczom za siedem lat z cyklem Black Ops. Trudno o bardziej jednoznaczne poinformowanie fanów, że teraz czas na coś nowego.
Z drugiej strony mamy Infinity Ward, które przygotuje kolejną część serii. Twórcy marki kilka lat temu zakończyli trylogię Modern Warfare, której osobiście byłem ogromnym fanem. Wydane dwa lata temu Ghosts miało w sobie coś, co nie pozwala mi na krytykowanie tej produkcji. Trudno mi jednak traktować tę produkcję jako początek nowej trylogii. W mojej opinii to jednorazowy strzał. Dwa lata temu zmienialiśmy generację konsol. To trudno moment, bo wydawane w tym okresie gry znajdowały się w rozkroku między PS3/X360, a PS4/XOne. Rozpoczynanie wtedy nowej trylogii, która przy obecnym cyklu produkcyjnym trwać będzie dziewięć lat wydawało się mało rozsądne. Ghosts miało ten plus, że pod względem fabularnym nawiązywało do Modern Warfare, dzięki czemu powstał swego rodzaju spin-off tej serii. Jak jednak zaznaczyłem na początku, nie spodziewam się kontynuacji. Podejrzewam, że Infinity Ward przygotuje coś zupełnie nowego. Czekają nas więc dwie nowe trylogie, które na dłuższy okres zdefiniują kierunek w którym podążać będzie seria Call of Duty.
Do tej pory nie wspomniałem ani słowem o Sledgehammer Games. Trudno się spodziewać, aby nowa dla marki ekipa nie przygotowywała Advanced Warfare 2. Wizja świata przyszłości w pierwszej części odpowiadała mi znacznie bardziej niż ta z Black Ops III. Niektórym futurystyczne klimaty zaczynają już przeszkadzać, ale w najbliższych latach otrzymamy minimum dwie takie gry. Pytanie czy na tym koniec. Świat przyszłości daje duże pole do manewru. Twórcy mogą wymyślić niemalże wszystko co tylko zechcą, od gadżetów, po układ sił politycznych, a kończąc na roli samych żołnierzy na polu bitwy. Z kolei realia współczesne znacznie mocniej ograniczają pole manewru, nie mówiąc już o przeszłości. Być może najważniejsze pytanie, jakie stawiają sobie twórcy serii Call of Duty brzmi, czy gracze są gotowi na zrezygnowanie z tych wszystkich technologicznych ciekawostek. Być może to jest największym problemem w powrocie do realiów II wojny światowej – graczom będzie czegoś brakować kiedy na polu bitwy będą tylko oni i karabin. Gdzie gadżety, drony i nowoczesne technologie?
Infinity Ward może czuć się nieco zmęczone współczesnymi realiami, z którymi jest od pierwszego Modern Warfare. Przyszłość jest z kolei mocno wyeksploatowana, a w produkcji i tak znajdują się jeszcze minimum dwie gry od Sledgehammer. Być może właśnie teraz jest najlepszy moment, aby wrócić do front II wojny światowej. Niby istnieją te wszystkie ograniczenia, o których wspominałem wyżej, ale da się to obejść. Gracze coraz mocniej tęsknią za tym okresem w historii. Oczywiście pamiętajmy, że ci którzy najgłośniej krzyczą wcale nie muszą reprezentować większej części społeczności. W ich głosie może być jednak wiele prawdy. Osobiście wyobrażam sobie nową trylogię od Infinity Ward, która przedstawiałaby przebieg całej II wojny światowej. Trzy gry to wystarczająco dużo, aby zaprezentować najważniejsze bitwy. Niektóre wydarzenia, na przykład atak na Pearl Harbor, przy współczesnej technologii mogłyby robić ogromne wrażenie. Gdyby to wszystko połączone zostało ciekawą i osobistą historią kilku żołnierzy, efekt może być rewelacyjny. Tryb wieloosobowy mógłby wyglądać podobnie. Oczami wyobraźni widzę lądowanie w Normandii, w którym dwie grupy graczy staną po przeciwnych stronach barykady. Przed laty ta bitwa została genialnie zaprezentowana w filmie Szeregowiec Ryan. Te same emocje, ale przedstawione w grze, a więc interaktywne, mogłyby przyciągnąć miliony graczy i pokazać, że temat II wojny światowej w grach komputerowych wcale nie została wyczerpany.
A co z Treyarch? Ta ekipa być może jeszcze nie podjęła decyzji co dalej. Mam nadzieję, że ich kolejny cykl będzie miał coś z Black Ops, czyli bardzo mocny nacisk położony na historię. Jeśli zaś chodzi o umiejscowienie akcji to pamiętam jak jeden z trailerów ich ostatniej produkcji niektórym bardziej przypominał serię Deus Ex niż Call of Duty. Faktycznie w grze pojawia się wątek wszczepów i ich wpływu na nasze człowieczeństwo. Kto wie, może to jest kierunek, który obierze kalifornijska ekipa. W końcu futurystyczne klimaty to jedno, a cyberpunk drugie. Z drugiej strony w Black Ops III pojawia się odwołanie do II wojny światowej. Być może to właśnie Treyarch zaserwuje nam powrót do tych klimatów. Wtedy musielibyśmy czekać znacznie dłużej, bo trzy lata, a nie rok. Chciałbym jednak, aby deweloper przypomniał sobie, że pierwsza część Black Ops była umieszczona w mało wyeksploatowanym przez gry okresie historii i okazało się to świetnym rozwiązaniem. Skoro wojna w Wietnamie już była, to tym razem może Korea? Wymieniać można długo, ale zawsze pozostaje pytanie, czy konkretne realia historyczne pozwalają na zaprezentowanie pełnej akcji rozgrywki. Bez tego Call of Duty nie będzie już tym samym.
Trudna decyzja przed ekipami Treyarch i Infinity Ward. Kilka lat temu mieli oni spory komfort. Odejście od męczącej niektórych II wojny światowej dawało materiał na wiele lat. W końcu od konfliktów współczesnych można przejść do klimatów futurystycznych, co tylko powiększa ilość możliwości. Nie trzeba ograniczać się do wydarzeń historycznych, czy dostępnej technologii. Wszystko ma jednak swój koniec i teraz trudno wyobrazić sobie, w jakim kierunku może pójść Call of Duty. Cofnięcie się do II wojny światowej (lub nawet wcześniejszego globalnego konfliktu) niesie za sobą spore ryzyko, ale jednocześnie może przynieść powiew świeżości. Jak będzie przekonamy się zapewne już w maju, gdyż zazwyczaj wtedy Activision zapowiada nową część serii. Pozostanie przy klimatach Black Ops III czy Advanced Warfare może na dłuższą metę okazać się błędem. Kto wie, może Infinity Ward pójdzie jeszcze krok dalej i przygotuje dla nas świat science-fiction, z bitami w przestrzeni kosmicznej i być może nawet obcymi cywilizacjami? W końcu pamiętajmy jak deweloper bronił pierwszego Modern Warfare – Call of Duty to nie jest seria o II wojnie światowej, a o wojnie. To sprawia, że twórców ogranicza tylko wyobraźnia.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!