Włodarzom Blizzarda bliżej jest do urządzeń przenośnych niż wirtualnej rzeczywistości. Temu drugiemu trendowi firma woli się na razie przyglądać.
Włodarzom Blizzarda bliżej jest do urządzeń przenośnych niż wirtualnej rzeczywistości. Temu drugiemu trendowi firma woli się na razie przyglądać.
Według starszego wiceprezesa Franka Pearce'a dużą rolę do odegrania na smartfonach i tabletach mają strategie czasu rzeczywistego, czyli gatunek, w którym Blizzard się specjalizuje. - Gdybyśmy kontynuowali ocenianie doświadczeń w RTS-ach, doszlibyśmy zapewne do tego, co to oznacza dla obecnej przestrzeni, w jakiej znaleźli się gracze. Legacy of the Void jest świetne, ale nie sądzę, by ludzie nadal chcieli siedzieć i rozgrywać 45-minutowe misje. Według mnie ta przestrzeń wymaga gruntownej przebudowy - kwituje.
Mniejszym entuzjazmem władze Blizzarda darzą na razie wirtualną rzeczywistość. - Wszyscy gadają o VR i noszeniu zabawnych hełmów. Kulturowo jesteśmy tym zainteresowani i obserwujemy to zjawisko. Jak świetnie byłoby biegać po świecie World of Warcraft i widzieć wszystko 1 do 1? Wygląda to na zupełnie nowy horyzont. Na razie jednak tylko się przyglądamy. Jest możliwe, że inne firmy poczynią odważniejsze kroki i wbiją na tym gruncie swoje flagi. Nie sądzę, byśmy sami byli gotowi na jego podbój - uzupełnia starszy wiceprezes Chris Metzen.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!