O niespodziewanym sukcesie Life is Strange, wadach i zaletach podziału na epizody oraz perspektywach stworzenia drugiego sezonu opowiadają twórcy gry.
O niespodziewanym sukcesie Life is Strange, wadach i zaletach podziału na epizody oraz perspektywach stworzenia drugiego sezonu opowiadają twórcy gry.
Drugi z reżysderów, Raoul Barbet, twierdzi, że zespół nie zaprzątał sobie głowy takimi sprawami, jak sprzedaż gry. Teraz nie kryje jednak szczęścia i podkreśla też rolę wydawcy. - Wkład Square Enix w to, że produkcja znalazła swoją grupę docelową, był niebagatelny. Nasza współpraca nie mogła lepiej wypalić - ocenia. Producent Luc Baghadoust dodaje: - 2015 był dla nas najbardziej udanym jak dotąd rokiem. Zamierzamy na tym budować.
Dontnod postawiło w Life is Strange na dystrybucję w odcinkach. - Ten model był eksctującym wyzwaniem z perspektywy projektowej. Wiele się nauczyliśmy w minionym roku pod względem produkcyjnym - oznajmia Baghadoust. - Z perspektywy biznesowej spodziewaliśmy się, że każdy kolejny epizod będzie się sprzedawał ciut gorzej od poprzedniego. W tradycyjnej grze tracisz graczy po trochu i tylko pewien odsetek kończy ją w całości. Rekompensatę stanowi fakt, że model epizodyczny pozwala pozostać w świetle reflektorów przez kilka miesięcy. To może być obosieczny miecz. Jeśli pierwszy odcinek zostanie słabo przyjęty, trudno to potem odrobić - analizuje.
Twórcy gry nie chcieliby na dobre rozstawać się z Life is Strange. Nie jest to zresztą jedyny tytuł ich produkcji, o którym nadal rozmyślają. - Bardzo chcielibyśmy stworzyć drugi sezon Life is Strange, ale czas pokaże. Pragniemy też wrócić do uniwersum Remember Me i neo-Paryża, który stworzyliśmy. Jest mnóstwo sposobów na stworzenie nowych doświadczeń. Prawa do marki ma jednak Capcom i to on może dać zielone światło kolejnym projektom - ucina Barbet.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!