Wygląda na to, że wraz z rozwojem seria Dead Rising trochę złagodniała i straciła na swoim uroku.
Wygląda na to, że wraz z rozwojem seria Dead Rising trochę złagodniała i straciła na swoim uroku.
Przykłady? W Dead Rising uderzone czy postrzelone zwłoki zombie krwawią, można im zadać dalszy cios lub kopniaka, a w Dead Rising 4 nie da się tego zrobić. Sama ilość krwi także jest znamiennym elementem - DR oferowało graczom prawdziwe gore z litrami krwi wylewającymi się z zarażonego, DR 4 na tym tle wypada bardzo blado. Pozostając w temacie martwych ciał - w starszej grze pomimo śmierci zombie nadal stanowią interaktywny element otoczenia, w nowszej broń przenika przez nie zupełnie, jakby go nie było. Podobnie dzieje się z elementami otoczenia - w pierwszej części w centrum handlowym można było chwycić i przenieść każde krzesło, w "czwórce" nie ma już takiej możliwości. Zresztą wygląda na to, że oryginalna gra oferowała znacznie więcej przedmiotów z otoczenia, które mogły służyć jako broń - w Dead Rising 4 dotyczy to już tylko wybranych rzeczy. Kolejny przykład? Piła motorowa. W "jedynce" bohater podnosił ją z ziemi, odpalał co było pokazane także poprzez dym wydobywający się z silnika - w "czwórce" jest ona gotowa do działania, gdy tylko weźmie ją w swoje ręce. Oczywiście to tylko kilka mało znaczących przykładów, które jednak pokazują dlaczego zdaniem fana Dead Rising 4 straciło "to coś". Więcej, bo aż 22 minuty takich elementów znajdziecie na poniższym filmie.
Przypominamy, że w naszej recenzji Mateusz miał nadzieję, że to pożegnanie z serią Dead Rising. Macie podobne odczucia?