Wielu graczy zdobyło Rocket League nieodpłatnie, ale jest też spora grupa, która za swoją kopię zapłaciła. Mimo to twórcom nie w głowie druga część.
Wielu graczy zdobyło Rocket League nieodpłatnie, ale jest też spora grupa, która za swoją kopię zapłaciła. Mimo to twórcom nie w głowie druga część.
- Dlaczego mielibyśmy stawiać tę ogromną społeczność, którą już zbudowaliśmy, która wciąż rośnie, w sytuacji, gdzie jej dotychczasowe dokonania miałyby być za 12 miesięcy bez znaczenia. "Macie przestać robić to, co robicie, znów dać nam swoje pieniądze i przeprowadzić się do nowej gry" - tak nie powinno się tego robić. Sądzę, że ta era gier już minęła - mówi wiceprezes Psyonix Jeremy Dunham.
Jego opinii z pewnością nie potwierdzają wyniki sprzedaży wydawanych co roku gier sportowych od EA czy 2K Games, ale fani Rocket League takie stanowisko mogą przyjąć jako miłą odmianę. - Naszym celem jest ciągłe poprawianie Rocket League, byśmy nie stracili tych ludzi, którzy wciąż chcą grać w naszą produkcję. Nie zamierzamy ich karać i zmuszać do zakupu kolejnej gry tylko dlatego, że pragniemy dodać kilka nowych funkcji. Chcemy, by wiedzieli, że angażujemy się w to długoterminowo, o ile oni zrobią to samo - dodaje Dunham.