Okazało się, że latanie nie jest tak wspaniałym rozwiązaniem, jak mogłoby się wydawać.
Okazało się, że latanie nie jest tak wspaniałym rozwiązaniem, jak mogłoby się wydawać.
Seth Shain, główny projektant systemów z Arkane Studios, w rozmowie z PC Gamerem podzielił się kilkoma ciekawostkami związanymi z miotaczem kleju (Gloo Cannon, pierwotnie nazywanym Goo Gunem) z gry Prey - bronią strzelającą półpłynną substancją, za pomocą której można budować mosty i schody, by dostać się do trudno dostępnych miejsc albo unieruchamiać przeciwników. Na stacji Talos 1 twórcy nie musieli martwić się o ograniczenie przestrzeni, gdzie mógłby poruszać się gracz, tak jak w Dishonored. Mogli pozwolić im dostać się wszędzie, choćby nie było tam niczego interesującego. Pociągnęło to za sobą inne problemy:
- Artyści znienawidzili miotacz kleju, ponieważ chcieli, by każdy centymetr kwadratowy stacji był piękny - powiedział Shain. - Jeśli gracz zdoła dostać się gdzieś wysoko, muszą upewnić się, że wszędzie gra będzie wyglądać dobrze. [...] Są miejsca, gdzie ciężko się dostać, nie spodziewamy się, że ludzie tam pójdą, ale wiemy, że spróbują. Nie zapraszamy ich tam, nie zamieszczamy niczego, co mogłoby się przydać, ale ludzie idą tam tylko dlatego, by sprawdzić, czy mogą.
- W grze miała znaleźć się jeszcze jedna moc, z której zrezygnowaliśmy, ponieważ nie działała tak, jak byśmy chcieli. Była to moc pozwalająca latać. To jeszcze bardziej pogłębiło problem. Artyści byli naprawdę szczęśliwi, kiedy z tego zrezygnowaliśmy. Korzystając z miotacza kleju, trzeba trzymać się ścian.
Od premiery Prey minęło niemal dwa miesiące. Arkane obecnie pracuje nad DLC. Shain nie chciał zbyt wiele zdradzać, przyznał jednak, że miotacz kleju zawsze będzie ważnym elementem gry.