Niewiele brakowało, a do premiery najnowszej odsłony pierwszoosobowej wojennej strzelanki Battlefield V dzieliłby nas prawie miesiąc. Oczywiście z końcem sierpnia Electronic Arts zdecydowało się przesunąć planowaną datę debiutu na kolejny miesiąc, ale wygląda na to, że nie przełoży się to na więcej zawartości w dniu premiery. Szczególnie w porównaniu z poprzednimi grami studia DICE.
Zgodnie z zapowiedziami Battlefield V wystartuje z czterema rozdziałami tzw. War Stories do zabawy w pojedynkę. Kolejny epizod ma pojawić się krótko po premierze, ale i tak będzie ich ostatecznie mniej niż w wydanym w 2016 roku Battlefield 1 (6 epizodów na premierę). Obok tego otrzymamy 8 map do zabawy w sieci, czyli mniej, niż w przypadku poprzedniej odsłony cyklu (10 aren na premierę), czy Star Wars: Battlefront II, które zadebiutowało z 11 mapami. Co więcej, 20 listopada gracze będą mogli bawić się w czterech trybach sieciowych – Grand Operations, Conquest, Team Deathmatch oraz Domination, ale na zapowiedziany przez twórców moduł Battle Royale – Firestorm – będziemy musieli poczekać trochę dłużej. Podobnie jak na tryb Tides of War.
Oczywiście nie oznacza to, że w dniu premiery Battlefield V fani serii będą się nudzić, ale w porównaniu z poprzednimi grami DICE widać pewien spadek, który możemy przypisać temu, że EA potraktowało BF-a V jako grę-usługę. Na pocieszenie warto przypomnieć, że wszystkie popremierowe dodatki będą dostępne bezpłatnie, a w grze nie pojawią się skrzynki z losową zawartością.
Battlefield V zadebiutuje 20 listopada na PC, PlayStation 4 i Xboksie One, a jeszcze do jutra możecie przetestować mały wycinek planowanej zawartości podczas otwartych testów beta tytułu.