Ten news należy traktować z dystansem, ponieważ jest sobota i warto od czasu do czasu przeczytać coś zabawniejszego, co niekoniecznie jest ultraważne dla rynku gier. Prawda? Prawda. Wszystkim życzę miłej reszty weekendu!
Co myślisz, gdy słyszysz słowo puma? A zwłaszcza biała puma z Red Dead Redemption 2? Był taki quest w grze, gdzie gracz zostaje zmuszony do walki z niebezpiecznym zwierzęciem w ciemnej jaskini. Bardzo ciemnej. Na dodatek Arthur ma ze sobą wówczas jedynie niewielki lampion, który daje tyle światła, co nic. To chyba jedna z niewielu sytuacji, kiedy RDR 2 jest naprawdę straszne i niebezpieczne. Chyba że gra się zglitchuje.
Trzy dni temu jeden z graczy udostępnił krótki filmik na subreddicie Red Dead Redemption 2, w którym widzimy coś, czego prawdopodobnie wcześniej nie widzieliśmy. Okazuje się, że kiedy gra napotka pewne błędy, w tej samej jaskini spotkamy tę samą białą pumę, która normalnie zabiłaby nas w pierwszej sekundzie, a tymczasem… Nie robi absolutnie nic. Poza staniem przed graczem i patrzeniem się na niego. Przy czym wygląda bardzo niewinnie, uroczo i może nawet trochę smutno.
Na filmie po paru sekundach puma znów robi się groźna, by po chwili powrócić do swojego bardziej uroczego oblicza i wyglądać, jak zbity pies. A raczej kot. W oczach ma wypisane tylko jedno: weź mnie w końcu pogłaskaj. Czy to nowa era w Red Dead Redemption 2? Gdzie ludzie i zwierzęta zaczynają ze sobą współpracować? Może nawet się lubić? Może naprawdę w każdej groźnej istocie kryje się ta jej mniej groźna, urocza wersja?
Cóż. Wszyscy byśmy tego chcieli, jednakże gracz poinformował, że to była jedynie piękna chwila, która zakończyła się równie szybko, jak się zaczęła. Po około trzech sekundach gracz się poruszył, a puma go zaatakowała i zabiła, nie dając nawet okazji do żadnej reakcji. Smutna rzeczywistość.