Niektórzy nawet poszli o krok dalej. Spora ilość graczy podczas zabawy w Wolfenstein: Youngblood tak bardzo zezłościła się na system płatności, że na Twitterze pojawiły się nawet wyzwiska skierowane między innymi w stronę projektanta poziomów, Mitji Roskarica. Rezultatem była oczywiście blokada konta i zmiana jego statusu na prywatne, ale nawet to nie zmienia faktu, że cała ta złość i negatywne emocje są najzwyczajniej w świecie zbędne.
W odpowiedzi deweloperzy wyrazili swoje współczucie dla Roskarica. Oskarżenia są o tyle bez sensu, że projektant poziomów nie ma absolutnie nic wspólnego z mikrotransakcjami w grze. Po drugie, wszyscy wiemy, iż takie obrażanie po prostu nie jest w porządku. Po trzecie, system płatności przy użyciu prawdziwej gotówki w Wolfenstein: Youngblood nie jest aż tak natrętny, jak nam się wydaje.
Oczywiście, że takie posunięcie w przypadku produkcji z kultowego cyklu gier Wolfenstein jest dość rozczarowujące. Zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę całą serię, która swoją przygodę na rynku gier rozpoczęła już w 2014 rok, kiedy to światło dziennie ujrzało Wolfenstein: The New Order wyprodukowane przez MachineGames. Gra zasłynęła ze świetnej atmosfery, genialnych broni, które zapewniały rozrywkę na wiele godzin, pełne tajemnic poziomy oraz trudne, aczkolwiek sprawiedliwe walki z ciekawymi bossami. Dodając do tego dzisiejsze mikrotransacje w najnowszym spin-offie z córkami Blazkowicza, nie ma nic dziwnego w tym, że ludziom się to nie spodobało.
Tyle że gniew skierowany w stronę Roskarica był zbyt duży. Pomijając już fakt, że twórca musiał zablokować swoje konto dla ludzi z zewnątrz oraz to, że nie ma żadnego wpływu na system mikrotransakcji w grze, inni deweloperzy słusznie zwrócili uwagę rozgoryczonym – przesadzają.
Wolfenstein: Youngblood posiada dwie waluty: srebrne monety, które znajdujemy w najróżniejszych zakamarkach poszczególnych lokacji oraz złote sztabki, które możemy kupić za prawdziwe pieniądze. Jeden z dziennikarzy Kotaku w obszernym artykule na ten temat przyznał, że po 8 godzinach grania w Youngblood – co daje około 57 procent głównej fabuły oraz 14 procent zadań pobocznych – ani razu nie spotkał się z żadnymi wskazówkami na temat tego, jak można zdobyć wspomniane złote sztabki. Wszystko, co możemy kupić za walutę zdobytą podczas gry ma rozsądne ceny. W dodatku, każdy poziom umożliwia nam zdobycie naprawdę sporej liczby monet, a także daje opcję zaliczenia dodatkowych celów, dzięki czemu dostaniemy jeszcze więcej kasy. Dzięki temu ulepszamy bronie, wchodzimy w posiadanie różnych elementów dekoracyjnych dla arsenału oraz pancerzy, a nawet możemy kupić wspomagacze.
Poza tym, tuż po premierze w grze pojawiła się dość poważna luka, która umożliwiała pozyskanie dowolnej liczby złotych sztabek. Gracze korzystali z tego jak szaleni, a deweloperzy dopiero teraz wypuścili łatkę, która naprawia błąd.
Do czego więc używamy złotych sztabek? Tylko do ozdobników. Mikrotransakcje nie zapewnią nam żadnych bonusów w kwestii samej rozgrywki. Pytanie więc – po co ta cała szopka? Nie wiemy.