Na początku tego tygodnia rozpoczęła się prawdopodobnie największa afera w branży od co najmniej dobrych kilku miesięcy – wszystko zaczęło się od wypowiedzi gracza znanego jako Blitzchung, który po wygranym meczu w turnieju Hearthstone Grandmasters pokazał się w masce przeciwgazowej i otwarcie wyraził swoje poparcie dla protestów w Hongkongu. My natomiast nie musieliśmy długo czekać, aby Blizzard na to zareagował. Tyle że nikt nie spodziewał się ukarania gracza rocznym zawieszeniem w rozgrywkach oraz pozbawieniem go nagrody pieniężnej. A potem to już było tylko gorzej – reakcja firmy spotkała się z ogromną falą bardzo dosadnej krytyki wśród internetowej społeczności graczy. Wielu zaczęło nawoływać do bojkotu korporacji. W całej tej sytuacji nie mógł również fakt, że nagle świat przypomniał sobie o dość istotnym fakcie, czyli 5% udziałów chińskiej firmy Tencent w Blizzardzie. Później była faza, w której użytkownicy masowo próbowali usuwać swoje konta w Battle.net i według niektórych firma postanowiła te procedury utrudnić, jednak nie mamy na to niezbitych dowodów. Sytuacja pogarszała się z każdym kolejnym dniem, aż do momentu, w którym Blizzard postanowił wreszcie odnieść się do całej afery w oficjalnym komunikacie.
Dowiedzieliśmy się, że zespół postanowił ostatecznie skrócić zawieszenie Blitzchunga z dwunastu do sześciu miesięcy oraz przyznać mu należną nagrodę pieniężną. Ponadto dwójka broadcasterów prowadzących nieszczęsny wywiad z zawodnikiem, otrzyma zawieszenie również na pół roku – pierwotnie mieli oni bowiem zostać wyrzuceni z pracy. Wszystko zostało skomentowane przez prezesa Blizzarda, J. Allena Bracka.
Naszą wizją jest “zjednoczyć świat poprzez epicką rozgrywkę”. Ponadto, mamy podstawowe wartości – jedną z nich jest to, że każdy głos ma znaczenie. Działania, które podjęliśmy w weekend, spowodowały, że wiele osób ma wątpliwości odnośnie tego, czy nadal wyznajemy te wartości. Zapewniamy, iż tak jest i chcemy wytłumaczyć sytuację.
Nasze programy e-sportowe są wyrażeniem naszej wizji. E-sport istnieje po to, aby dać szereg możliwości graczom z całego świata, różnych kultur oraz środowisk – możliwości wspólnej konkurencji oraz dzielenia się swoją pasją do grania. Niezwykle ważna jest dla nas ochrona tych możliwości oraz celu, któremu służą, czyli wspomnianego zjednoczenia świata epicką rozgrywką. Jak to wygląda w tym konkretnym przypadku?
Po pierwsze, nasza transmisja zostałą wykorzystana przez gracza jako platforma do podzielenia się ze światem swoim punktem widzenia. Wywiady ze zwycięzcami mają na celu pokazanie społeczności, jak zawodnicy przeżywają takie momenty – my chcemy to przeżyć razem z nimi. Blitzchung zdecydował się złożyć oświadczenie na temat sytuacji w Hongkongu, czyli naruszył zasady, które znał i rozumiał. Dlatego podjęliśmy działania.
Po drugie, jaką rolę pełnią prezenterzy w transmisjach? Zatrudniamy ich, aby podkreślić emocje towarzyszące rozgrywkom. Prezenterzy podnoszą oglądalność i pomagają obserwującym turniejowe rozgrywki skoncentrować się na zawodach oraz graczach.
Powyższy cytat jest jedynie częścią całej wiadomości. Nic jednak nie zmienia faktu, że najważniejszym fragmentem tej ściany tekstu jest oświadczenie dotyczące tego, czy decyzja o ukaraniu gracza była w jakikolwiek sposób uzależniona od treści jego kontrowersyjnej wiadomości. O ile pod względem regulaminu Blizzard miał prawo ukarać gracze, o tyle większość graczy nie wierzy w praktycznie nic, co zostało napisane w tekście. Dobre stosunki firmy z Chinami i tak wydają się ważniejsze, niż wyznawane wartości.
Poglądy wyrażone przez gracza nie były czynnikiem decydującym. Podkreślam: nasze relacje w Chinach nie miały żadnego wpłwyu na decyzję. Jeśli byłby to odwrotny punkt widzenia wyrażony w ten sam sposób, postąpilibyśmy dokładnie tak samo.
Jaka jest prawda? Pewnie nigdy się tego nie dowiemy. Krótko po ogłoszeniu oficjalnego stanowiska Blizzarda w internecie pojawiła się odpowiedź samego Blitzchunga – gracz opublikował własne oświadczenie za pośrednictwem swojego konta na Twitterze, gdzie przede wszystkim podziękował wszystkim fanom za wsparcie. Zwycięzca turnieju kilkakrotnie podziękował również Blizzardowi, w tym za skrócenie zawieszenia oraz przyznał, że w pełni rozumie swój błąd:
Przede wszystkim jestem wdzięczny za ponowne rozważenie swojego stanowiska przez Blizzarda w sprawie mojego zawieszenia. Na początku tego tygodnia przyznałem, że zdaję sobie sprawę z tego, iż mogę mieć karę lub poniosę konsekwencje za swój czyn, ponieważ rozumiem, że mógł on odwrócić uwagę od turnieju. W przyszłości postaram się być bardziej ostrożny w tej kwestii i będę wyrażać swoje opinie lub okazywać poparcie dla Hongkongu na moich osobistych profilach społecznościowych.
Jeśli zaś chodzi o nagrodę, zacytuję słowa Blizzarda. Firma zaznaczyła, że grałem fair i ostatecznie powinienem otrzymać nagrodę – naprawdę to doceniam. W kwestii zawieszenia, Blizzard zmienił je z całego roku na okres sześciu miesięcy – i ponownie, bardzo to doceniam. Szczerze mówiąc, sześć miesięcy to jednak nadal jest dla mnie sporo czasu, ale zostałem poinformowany, że wciąż mogę brać udział w turniejach Pro Circut.
Wiadomość zwieńczyło wymowne stwierdzenie „blessing to Blizzard” – możemy więc śmiało uznać, że oficjalny spór pomiędzy firmą i zawodnikiem został najwyraźniej zażegnany. Czy to jednak załatwiło problem? Raczej nie. Zresztą, gracze twierdzą, że oświadczenie Blitzchunga jest nieszczere oraz podejrzewają, że zawodnik po prostu został do tego zmuszony lub opublikował je dla świętego spokoju, by móc brać udział w zawodach w przyszłości.
Pełna oferta gier komputerowych w sklepie Sferis