Nastał stalowy świt, na ulicach pustki, niczym w 28 dni później. Co pewien czas po alei potępienia przemknie tylko Inteceptorem jakiś rodzimy Mad Max, ogłaszający wszem i wobec, żeby nie opuszczać Krypty. Samorodni stalkerzy przekradają się bokami, unikając patroli Regulatorów i szukając któregoś z najcenniejszych artefaktów: papiera, drożdża, czy spiryta. Czasem da się zauważyć bohaterskiego, samotnego listonosza z torbą pełną listów martwego człowieka, który idzie swoją drogą, podśpiewując pod maską “O-bi, o-ba”. Listonosza, który ma dla Was również kartkę z naszymi najlepszymi życzeniami świątecznymi.
Kwarantanna, czy nie – święta za pasem amunicyjnym!