Jak donosi między innymi serwis Financial Times, premier Australii, Scott Morrison, poinformował o szerokiej skali cyberataku, którego ofiarą padł jego kraj. Okazuje się, że hakerzy zaatakowali nie tylko organizacje rządowe, ale również organizacje polityczne, służbę zdrowia, systemy edukacji, a nawet dostawców najbardziej podstawowych usług – a jakby tego było mało, sprawcą ataku jest najprawdopodobniej inny kraj. Jak powiedział sam Morrison dziennikarzom, biorąc pod uwagę skalę i charakter ataku, a także wykorzystane narzędzia, jego zdaniem musi to być wyrafinowany, państwowy przedmiot działający w cyberprzestrzeni.
Jak czytamy dalej w wiadomościach, Morrison potwierdził, że Centrum ds. Cyberbezpieczeństwa współpracuje z podmiotami, które znalazły się w grupie poszkodowanych podmiotów. Minister obrony kraju, Linda Reynolds, zaapelowała również do australijskich organizacji, które samodzielnie mogą wykonać trzy proste kroki: szybko zaktualizować wszelkie swoje urządzenia mające połączenie z internetem, upewnić się, że zawsze używane jest dwustopniowe uwierzytelnianie oraz stać się partnerem ACSC, dzięki czemu organizacje będą miały pewność, że są na bieżąco z wszelkimi poradami na temat zagrożeń cybernetycznych.