Francuscy recenzenci nie zostawiają suchej nitki na nowej produkcji Netflixa, która zadebiutowała w ubiegły piątek.
Chyba nikt się nie spodziewał, że niepozorny serial mający być ucieczką od szarej rzeczywistości będzie tematem kontrowersji w jednym z państw europejskich. Emily w Paryżu to komedia romantyczna z Lily Collins w głównej roli. Serial opowiada o dwudziestoparoletniej dziewczyny, która jest ambitną dyrektorką działu marketingu w Chicago. Pewnego dnia otrzymuje pracę marzeń w stolicy Francji. Gdy jej firma przejmuje luksusową francuską agencję marketingową, młodej kobiecie powierzone zostaje opracowanie odpowiedniej strategii w mediach społecznościowych. Życie Emily zaczynają wypełniać nowe przygody i nieoczekiwane wyzwania. To właśnie ukazanie swojego kraju Francuzom się nie spodobało.
Pomimo dobrego przyjęcia przez recenzentów i widzów na całym świecie, francuscy krytycy mają szereg uwag do produkcji Netflixa. W wielu recenzjach pojawiają się te same zarzuty, które dotyczą utrwalania stereotypów o Francuzach, idealizowania nierealistycznej wizji Paryża i wielu absurdalnych wątków.
W tekście napisanym przez Charlesa Martina dla Premier czytamy, że serial pokazuje Francuzów jako złych, leniwych, spóźnialskich i kokieteryjnych, którzy nie wiedzą, czym jest lojalność. Na domiar złego Emily w Paryżu ma przedstawiać francuskie społeczeństwo, jako seksistowskie, zacofane i niedbające o higienę. Nawet najbardziej błahy i wyświechtany stereotyp o Francji znajduje w serialu swoje odzwierciedlenie.
GramTV przedstawia:
W innej recenzji dla serwisu Sens Critique recenzent napisał, że Emily w Paryżu ukazuje tak nierealistyczny obraz stolicy Francji, że trzeba kochać science fiction, aby w całości obejrzeć ten serial, zdając sobie sprawę, że Paryżanie są przyjaźnie nastawieni i wielu z nich mówi nienagannym angielskim. Według recenzenta brakuje jedynie, aby każdy Francuz występujący w serialu wyróżniał się bagietką pod pachą i beretem na głowie, chociaż i tak już każdy z nich pali papierosa i flirtuje bez przerwy.
W popularnym serwisie AlloCine, francuskim odpowiedniku Metacritic, średnia ocena recenzentów wynosi zaledwie 2,9/5, zaś użytkowników 2,7/5. Przeważają negatywne opinie, które krytykują serial i twórców przede wszystkim za podejście do Paryża i Francuzów. Niektórzy dziwią się, dlaczego w takiej produkcji zgodzili się zagrać lokalni aktorzy.
Jest jeszcze za wcześnie, aby Netflix pochwalił się oglądalnością swojej najnowszej propozycji, ale kontrowersje paradoksalnie mogą zwiększyć popularność serialu. Na pewno nie we Francji, ale w innych krajach, w których widzowie będą chcieli przekonać się, czy rzeczywiście serial jest tak zły, jak opisują to francuscy recenzenci.
Paryż teraz to slamsy więc się zgadzam, że pokazali nierealny obraz Paryża, a co do tego, że Francuzi nie mówią po angielsku czy raczej nie chcą, to akurat jest 100% prawda, wystarczy trochę odejść od centrum.
Nie wiem, czy zgodzić się co do tego angielskiego. Ostatnio spędziłam we Francji tydzień i wszystkie osoby, które poznałam znały angielski, przekrój wiekowy - od 27 do 65 lat. Nawet 80-kilku letnia osoba zagadała w paru słowach po angielsku, nakreślając w powietrzu okrąg (niby Polska) i pokazując, że tu na górze Gdańsk, na dole Kraków, a gdzieś pośrodku po prawej Warszawa.
Silvanael
Gramowicz
08/10/2020 16:29
Paryż teraz to slamsy więc się zgadzam, że pokazali nierealny obraz Paryża, a co do tego, że Francuzi nie mówią po angielsku czy raczej nie chcą, to akurat jest 100% prawda, wystarczy trochę odejść od centrum.
wolff01
Gramowicz
08/10/2020 16:28
Ja pierdziele, podziękujmy social media że takie bandy krytyków dochodzą do głosu. Przypominam, że Ameryka od zawsze korzystała ze stereotypów, bo to prosta nacja i używa skrótów myślowych żeby lepiej pojmować świat (oczywiście nie wszyscy ale mówimy o typowych widzach). Pamiętają takie filmy jak Eurotrip czy W krzywym zwierciadle? A żebym nie wymienił ile razy Polskę przedstawiano jako szary i ponury kraj? Schlupsk (choć oczywiście kraj fikcyjny to wiemy jak jest) z niedawnego filmu "Amerykanin w marynacie"? A Tom Hanks jako nieporadny "Krakozhianin" w "The Terminal"? Ale że wtedy nie można było jęczeć tak żeby wszyscy widzieli na tłiterach to się o tym nie mówiło...