Jeśli kiedykolwiek najdzie Was ochota, by ponarzekać na wciąż rosnące ceny premierowych wersji gier, to wspomnijcie słowa, które padły podczas ostatniego sprawozdania finansowego Take-Two. Prezes firmy, Strauss Zelnick, przyznał w rozmowie z inwestorami, że koncern wycenia swoje gry poniżej ich wartości dla nabywcy. Na poparcie swojego stanowiska wspomniał o darmowych trybach sieciowych, które nierzadko pojawiają się po premierze, jak miało to miejsce m.in. dla GTA 5 czy Red Dead Redemption 2 i stanowią dodatkową atrakcję, przy zupełnie opcjonalnych mikropłatnościach.
Jednocześnie dowiedzieliśmy się, że Take-Two jest otwarte na różne modele biznesowe i nie wyklucza rozwijania segmentu free-to-play z monetyzacją z mikropłatności. Już teraz dochody z drobnych, opcjonalnych wpłat stanowią lwią część przychodów koncernu i nie zapowiada się, by miało się to w najbliższym czasie zmienić.
Przedstawiciele Take-Two niejednokrotnie wspominali, że ceny gier wymagają korekty i możemy tylko przypuszczać, że niezapowiedziane jeszcze GTA 6 na premierę dobije do 400 PLN. Kupujemy gry za tanio? A może przepłacamy od dawna? Gdzie w tej całej dyskusji jest miejsce dla tych wszystkich premierowych edycji z dopiskami i kilkoma cyfrowymi dodatkami, które już kilka lat temu startowały od 400 PLN? Dajcie znać, co o tym sądzicie.
Przy okazji poniżej garść danych sprzedażowych z rzeczonej konferencji. GTA 5 wciąż pożądane.
- Grand Theft Auto 5: 135 milionów
- Red Dead Redemption 2: 35 milionów
- NBA 2K21: 5 milionów
- The Outer Worlds: 3 miliony
- Mafia Trilogy / Definitive: 2 miliony
- PGA Tour 2K21: milion kopii