Nagła śmierć Chadwicka Bosemana pod koniec sierpnia tego roku zaskoczyła nawet Kevina Feige’a z Marvel Studios. Po śmierci aktora zaczęły pojawiać się dostępne opcje na zastąpienie go w drugiej części Czarnej Pantery, która wcześniej została zapowiedziana przez studia. Poza tak oczywistymi pomysłami, jak ponowny casting do roli króla Wakandy lub powierzenie superbohaterskich mocy znanej już postaci, jak chociażby Shuri, pojawiło się jeszcze jedno, najbardziej kontrowersyjne rozwiązanie. Teraz do niego odniosła się producentka Victoria Alonso.
Według niektórych plotek Marvel dopuszcza opcję cyfrowej rekonstrukcji aktora, aby ten był obecny w drugiej części Czarnej Pantery. Jakiś czas temu potwierdzono, że do „żywych” wróci James Dean, który za sprawą najnowszej technologii będzie mógł zagrać w nowym filmie. Wcześniej tak przywrócono, chociażby Bruce’a Lee do jednej z reklam czy Petera Cushinga w Łotrze 1. Gwiezdne wojny – historie. Najwyraźniej jednak studio nie rozważa tego pomysłu, o czym poinformowała producentka.
„Nie. Jest tylko jeden Chadwick i nie ma go już z nami. Nasz król niestety umarł w prawdziwym życiu, nie tylko w fikcji, dlatego musimy poświęcić trochę czasu, aby powrócić do tej historii z nowymi pomysłami i co ważne, jak uhonorować ten rozdział, który był nieoczekiwany, bolesny i straszny” – wyznała Alonso.
Fani aktora nie muszą obawiać się, że pamięć o Bosemanie zostanie zniszczona przez cyfrowy występ i słabej jakości CGI. Producentka nie zdradziła jednak żadnych planów odnośnie T'Challi w drugim filmie. Obecnie nie mamy żadnych wskazówek, jak Marvel będzie chciał rozwiązać ten problem. Wydaje się jednak, że nie ma możliwości, abyśmy raz jeszcze zobaczyli Chadwicka Bosemana w roli Czarnej Pantery.
