Dla Chrisa Evansa Avengers: Koniec gry było pożegnaniem z rolą superbohatera oraz uniwersum Marvela. Steve Rogers otrzymał godne zakończenie, a tarcza Kapitana Ameryki przeszła w kolejne ręce. Emocjonalny finał udzielił się nie tylko aktorom w czasie prac nad filmem, ale jeszcze długo po nim, gdy oczekiwali na premierę. Evans w wywiadzie dla magazynu Empire zdradził, że ostatnią część Avengersów obejrzał dopiero w dzień premiery. Uważał, że po dziesięcioletniej przygodzie z Marvelem chce doświadczyć tych emocji wraz z publicznością przy gotowym filmie.
Po raz pierwszy zobaczyłem Koniec gry na premierze. Zwykle oglądam filmy, nad którymi pracuję, z dużym wyprzedzeniem i rzadko uczęszczam na premierę (wywołują zbyt duży niepokój). Ale biorąc udział w ostatniej odsłonie dziesięcioletniej podróży chciałem zobaczyć ten film w taki sam sposób, jak widzowie. Kiedy Kapitan podnosi Mjolnira, nasze kino wpadło w absolutny szał. Mimo że wiedziałem, że ten moment nadchodzi, nadal byłem rozemocjonowany. W następnych tygodniach rodzina i przyjaciele wysłali mi filmy z kin na całym świecie, które również szalały podczas tej sceny. Wiedząc te reakcje i wiedząc, że miałem szczęście być częścią tych wspomnień dla wszystkich tych ludzi, poczułem dumę i wdzięczność, których nigdy nie będę w stanie właściwie wyrazić. W takich chwilach nie jestem aktorem, ani nawet dorosłym człowiekiem. Znowu staję się małym dzieckiem, całkowicie zauroczonym mocą i magią, jaką mogą dostarczać filmy.