Dlaczego Google Stadia to totalna klapa? Ciekawy artykuł Jasona Schreiera

Wincenty Wawrzyniak
2021/03/01 19:35
0
0

Dlaczego platforma streamingowa firmy Google nie osiągnęła sukcesu – i w rezultacie poniosła wręcz spektakularną porażkę?

Prawie trzy lata temu przedstawiciele korporacji Google ujawnili światu własną platformę streamingową o nazwie Google Stadia. Pierwsze kontrowersje związane z nową usługą rozpoczęły się jeszcze przed oficjalną premierą, kiedy ogłoszono, że w dniu debiutu na rynku otrzymamy tylko dwanaście tytułów. Recenzje platformy streamingowej wprawdzie jednogłośnie sugerowały, że usługa działa, ale nie jest wystarczająco dopracowana. Później okazało się, że przedpremierowa sprzedaż abonamentów wypadła znacznie gorzej, niż przewidywano, gracze rozpoczęli swoją krucjatę, aby na koniec dyrektor kreatywny Stadia Games włożył kij w mrowisko. W grudniu natomiast usługa została wreszcie udostępniona w naszym kraju.

Dlaczego Google Stadia to totalna klapa? Ciekawy artykuł Jasona Schreiera

Dotarliśmy więc do bieżącego roku, który – jak dotychczas – nie jest dla Google Stadia wyjątkowo łaskawy. Na początku lutego informowaliśmy bowiem o zamknięciu wewnętrznych studiów Google Stadia w Montrealu oraz Los Angeles oraz zakończeniu wszelkich inwestycji w dalszy rozwój Stadia Games and Entertainment. Niedługo po tym w sieci pojawił się interesujący raport zawierający informacje o kolejnych absurdach dotyczących Stadii.

Kilka dni temu natomiast na łamach portalu Bloomberg ukazał się raport Jasona Schreiera, jednego z najlepiej doinformowanych dziennikarzy w branży – równocześnie z obszernym artykułem redaktorki Wired. Zarówno były pracownik Kotaku, jak i Cecilia D’Anastasio powołują się w swoich tekstach na wypowiedzi byłych oraz obecnych pracowników korporacji Google, którzy mają jeden główny (w dodatku przykry) wniosek: Stadia okazała się porażką i platformą, która nie spełniła podstawowych celów firmy.

W artykule Jasona Schreiera czytamy, że pierwotnie platforma miała zadebiutować w wersji beta, jednak ostatecznie zarząd w ostatniej chwili zdecydował się na szybką premierę, która – jak już wspominaliśmy – zaowocowała albo bardzo mieszanymi, albo po prostu negatywnymi opiniami. Naturalnie, gdy produkt zostaje wypuszczony na rynek i jest reklamowany jako produkt pełny, klienci nie będą oczekiwać wersji beta czy wersji demonstracyjnej; tym właśnie była Stadia. Podczas gdy podstawowe założenie oraz cel usługi, czyli możliwość grania w chmurze, zostało spełnione oraz dowiezione, cała reszta zwyczajnie ten plus zsuwała na dalszy plan. Jak zaznacza Schreier, biblioteka Stadii od samego początku była bardzo mała. Ba, na ten moment platforma oferuje dostęp do około 80 tytułów (dane: Mat Piscatella, analityk z NPD Group).

GramTV przedstawia:

Jeśli zaś chodzi o finanse, D’Anastasio ujawniła, że ilość wykupionych subskrypcji nie spełniła oczekiwań zarządu w ubiegłym roku. Dodatkowo korporacja zapłaciła miliony dolarów największym wydawcom, aby ich gry zadebiutowały na platformie, przez co nie była w stanie zapewnić odpowiednich środków mniejszych niezależnym deweloperom. Jeszcze inne źródła redaktorów sugerują, iż lepszym wyjściem byłoby zrobienie to, co zrobił Microsoft – wykupienie kilku mniejszych twórców, zapewnienie im wszelkich środków finansowych i pozwolenie na robienie gier. Zamiast tego, jak słusznie zauważono, mamy do czynienia z podobną porażką, z którą zmaga się Amazon (chodzi głównie o uśmiercenie Crucible oraz przekładanie premiery New World).

Jeden z pracowników stwierdził, że Google po prostu zbyt mocno skupiło się na technologii oraz inżynierii – w efekcie tworzenie gier czy szeroko pojętych dzieł kreatywnych zeszło na drugi plan. Do tego potrzeba w końcu konkretnych specjalistów, których w korporacji nie ma. Dodał jeszcze, iż gry tworzone przez wewnętrzne studia, które zostały zamknięte, miały służyć przede wszystkim jako pokaz możliwości technicznych Google Stadia.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!