Jeszcze przed premierą drugiej części przygód Pana Kleksa, na Netflixie będziemy mieli okazję zobaczyć rozszerzoną wersję pierwszej odsłony serii.
Netflix szykuje prawdziwą niespodziankę dla fanów nowej wersji Akademii Pana Kleksa. Pierwsza część zadebiutowała na początku bieżącego roku i po trzech miesiącach produkcja trafiła do biblioteki platformy. Nieco ponad pół roku później widzowie będą mogli zapoznać się z rozszerzoną wersją filmu. O pojawieniu się produkcji w ofercie Netflixa poinformował Radosław Koch na swoim profilu w serwisie X. Podzielił się również pierwszym zwiastunem nadchodzącego filmu.
Akademia Pana Kleksa: Wersja Rozszerzona – zwiastun i data premiery
Szczegóły Akademii Pana Kleksa: Wersji Rozszerzonej nie są na razie znane. Na poniższym trailerze możemy zobaczyć kilka nowych scen, których zabrakło w oryginalnej, kinowej wersji. Możemy więc spodziewać się pogłębienia niektórych wątków i historii postaci, które mają przygotować widzów na drugą część. Niestety nie podano, o ile dłuższa będzie rozszerzona wersja. Na Netflixie pojawi się już 23 października i zostanie wydana w formie serialu.
Wczytywanie ramki mediów.
Film opowiada historię pozornie zwykłej dziewczynki, Ady Niezgódki, która pewnego dnia trafia do tytułowej Akademii prowadzonej przez Ambrożego Kleksa. Nie jest to jednak zwykła szkoła z nudnymi lekcjami, ale świat pełen magicznych światów znanych z bajek. Ada rozwija swoje niesamowite umiejętności pod czujnym okiem profesora Kleksa. Wpada również na ślad wielkiej tajemnicy, która pozwoli rozwikłać zagadkę jej rodziny sprzed wielu lat.
GramTV przedstawia:
Reżyserem filmu jest Maciej Kawulski (Underdog, Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa), a za scenariusz odpowiada Krzysztof Gureczny. W roli Ambrożego Kleksa zobaczymy Tomasza Kota, zaś w Adę Niezgódkę wcieliła się Antonina Litwiniak. W obsadzie pojawi się również Piotr Fronczewski w roli doktora oraz Danuta Stenka, Agnieszka Grochowska Daniel Walasek i Konrad Repiński.
Tego nie dało się oglądać. Jedyna nadzieja w tym, że może montował to ktoś kto się na tym zna. Posiapane jak dla złotej rybki cięcia, zbliżenia, cięcia, zmiana miejsca akcji, cięcie, cięcie, cięcie... wymęczyliśmy z rodziną kilkanaście minut. A szkoda bo wizualnie jawiło się porządnie. Pan Kot to też aktor, który zna się na swojej pracy. Niestety nieumiejetny montaż zniszczył tą produkcje