Już w najbliższy piątek na Netflixie zadebiutuje oczekiwany aktorski serial Cowboy Bebop. Produkcja od początku wzbudzała wiele emocji, również wśród fanów animowanego oryginału. Wiele osób narzekało na casting, przede wszystkim Danielli Pinedy, która została obsadzona w roli Faye Valentine. Nastroje zmieniły się po pierwszych zwiastunach, które rozbudziły nadzieję widzów na przynajmniej przyzwoity serial, który z szacunkiem podejdzie do adaptowania kultowego anime. Niestety krytycy nie byli wyrozumiali i większości Cowboy Bebop nie przypadł do gustu. W serwisie Rotten Tomatoes serial ma tylko 38% pozytywnych ocen z 32 recenzji. Aż 20 dziennikarzy negatywnie oceniło nową produkcję Netflixa. Średnia ocena dla pierwszego sezonu wynosi zaledwie 5,5/10. Sytuacja nie jest lepsza na Metacritic, gdzie ocena wynosi 39/100 z 17 recenzji. Tylko jedna z nich została sklasyfikowana jako pozytywna.Głównym powodem kiepskiego odbioru serialu przez krytyków jest zachowawczość twórców. Cowboy Bebop nie dodaje nic od siebie, starając się jedynie jak najbezpieczniej oddać hołd oryginalnemu anime. Tym samym krytycy wysuwają pytanie, jaki jest sens powstawania takich produkcji, które wyraźnie skierowane są do fanów, ale w nowej wersji nie oferują niczego świeżego, ani zaskakującego. Padają nawet zarzuty, że serial Netflixa nie potrafi odpowiednio przełożyć stylu, dialogów, oraz podtekstów z japońskiej animacji, co najlepiej obrazuje słabe wykorzystywanie scenografii, w której rozmył się aspekt wielokulturowości i autentycznego poczucia, że takie miejsce może istnieć.
Pojawiły się pierwsze recenzje aktorskiej wersji Cowboy Bebopa, które zmartwią widzów czekających na serial.