Platforma w końcu otrzymała długo oczekiwaną przez widzów funkcję.
Platformy streamingowe różnią się nie tylko ofertą filmów, czy seriali, ale również różnymi funkcjonalnościami. W niektórych serwisach, takich jak Netflix, czy Prime Video, popularne są listy dziesięciu najchętniej oglądanych filmów i seriali w danym dniu. Tego do tej pory brakowało na Disney+, ale platforma postanowiła to zmienić. Od kilku dni użytkownicy mogli zauważyć na ekranie głównym, że pod polecanymi produkcjami, znajduje się również lista najpopularniejszych filmów i seriali.
Disney+ zyskał listę najpopularniejszych filmów i seriali
Podobnie jak ma to miejsce u konkurencji, listy złożone są z dziesięciu najchętniej oglądanych produkcji na Disney+ każdego dnia. Celem jest zwiększenie zaangażowania wśród widzów, którzy mają sięgać po najpopularniejsze tytuły, a także kolejny sposób na reklamowanie najnowszych produkcji.
GramTV przedstawia:
Listy będą się różnić w zależności od abonenta. Obejmują one nie tylko ocenę treści profilu użytkownika, więc na koncie dziecięcym nie będą pojawiać się produkcje nieprzeznaczone dla innej grupy wiekowej, jak również plan subskrypcji, a także lokalizację. Dostępność tytułów różni się w zależności od rynku, więc listy dostosowane będą do każdego kraju, tak aby odzwierciedlały produkcje, które znajdują się w bibliotece.
Disney+ podkreśliło, że lista nie obejmuje jedynie tytułów, które są najchętniej oglądane w danym kraju, ale również bierze pod uwagę dodatkowe czynniki, w tym łączną liczbę wyświetleń odcinka serialu lub filmu w ciągu jednego dnia oraz rosnącą popularność nowych tytułów wydanych w tym okresie. Listy mogą więc odbiegać od podawanych przez Disney+ okresowych informacji o najpopularniejszych filmach i programach, które obliczane są na podstawie całkowitego czasu oglądania przez liczbę czasu trwania.
Najbardziej na platformie brakuje mi funkcji blokowania treści zawierających dewiacje seksualne czyli te 99% guano które tam jest
dariuszp
Gramowicz
05/11/2024 10:39
wolff01 napisał:
Review bombing to akurat dobra informacja. Jeżeli występuje to wiesz że z produktem może być coś nie tak (polityka firmy, nadmiar DEI, robienie z widzów/graczy idiotów). Nie da się sledzić wszystkich kontrowersji, a tak przynajmniej są jakieś sygnały.
Ale jak w tym nie siedzisz to nawet możesz nie być świadom review bombingu a jak na razie strony próbują walczyć z tym zjawiskiem ale nie ostrzegają przed nim. Więc po prostu widzę zmienioną ocenę i tyle.
Zresztą review bombing może iść w dwie strony. Sławnie Helldivers 2 miał negatywną ocene na Steam a po tym jak Sony oszukało subreddit to durnie przywrócili oryginalną ocenę gry pozytywnymi głosami pomimo faktu że Sony nie naprawiło NIC z tego co popsuli.
Po prostu zamiast wymagać konto PSN to odłożyli to w czasie a grę usunęli ze 180 krajów.
Kiedyś profesjonalny krytyk filmowy to był ktoś kto nadmiernie się wymądrzał, doszukiwał się sztuki w filmach rozrywkowych itd. A dziennikarz gamingowy był pasjonatem a nie aktywiszczą z problemami emocjonalnymi traktującym swoje artykuły jako terapie. Albo krucjatę przeciwko "toksycznym graczom" (u nas to jeszcze nie jest tak widoczne, inna mentalność no i nasz rynek nikogo tam na Zachodzie nie obchodzi, stąd może pewien rozstrzał - choć widzę już sporo artykułów dziwnie mocno broniących pewne produkty :)). Dziś to osoby które włazą w d... korpo byleby go nie odcięli od informacji czy wejściówek na zamknięte spotkania.
Tutaj raczej jest kwestia tego że owi krytycy porównywali typowe filmy rozrywkowe do filmów artystycznych. I był rozjazd pomiędzy tym co się podobało publice a co się podobało krytykom bo też masz inne spojrzenie na kino jeżeli chodzisz tylko oglądać Marvela a inne jak właśnie oglądasz te niszowe filmy.
Jednak finalnie mój argument jest taki że skala 1-10 czy 1-100 nigdy nie potrafiła oddać moich odczuć na temat gry bo nigdy nie wiem czy gra jest dobra czy nie. Baldur's Gate 3 ma zasłużenie wysokie noty ale np. Dragon's Dogma 2 ma dość niskie noty od graczy a jednak spędziłem z tą grą tyle co z BG3 i również nie mogłem przestać grać. Bo gra miała coś co mnie przyciągało.
Veilguard jest kompetentną grą pod wieloma względami i nie dziwie się że dostaje wysokie noty ale jedna poważna wada czyli te dialogi kompletnie grę dla mnie przekreśla i cała reszta po prostu nie jest ważna. w cRPG zacząłem grać bo uwielbiam książki i gra jest dla mnie interaktywną historią. A to są właśnie sceny z dialogami.
Zresztą też popularność czegoś niczego mi nie mówi. Np. wszyscy uwielbiają Dragon Ball a ja niestety tego nie trawie. Miliony lubią FIFĘ czy gry Ubisoftu a ja nie mogę w to coś grać.
Nie ma realnej metryki która by mi była w stanie powiedzieć czy gra mi się spodoba lub nie. Najbliżej co mi się udało wymyślić to znaleźć youtuberów którzy myślą tak jak ja i zwracać uwagę na ich oceny ale to nie pomaga jak myślę o kupnie czegoś na premierę bo często ci recenzenci nie dostają kodów.
Serial wiedźmin jest świetnym przykładem. Wg mnie serial jest bardzo, bardzo kiepski. Netflix zrobił kilka sezonów i mieli wysoką oglądalność. Jako generyczny serial fantasy - Wiedźmin ludziom się podobał.
wolff01
Gramowicz
05/11/2024 09:22
dariuszp napisał:
Ja dawno przestałem zwracać uwagę na oceny. Ludzie dają dziesiątki i jedynki z byle powodu. Review bombing z byle powodu. No i mało kiedy ocena odwzorowuje jak dobra jest gra.
Review bombing to akurat dobra informacja. Jeżeli występuje to wiesz że z produktem może być coś nie tak (polityka firmy, nadmiar DEI, robienie z widzów/graczy idiotów). Nie da się sledzić wszystkich kontrowersji, a tak przynajmniej są jakieś sygnały. A później sam zweryfikujesz ile w tym "kontrowersji".Ktoś powie a co mnie tam obchodzi że np. "paru piwniczaków czepia się kobiecej postaci" - niestety nie jest to w obecnych czasach już takie proste, ludzie podnoszą słuszne zarzuty do stanu gier/kina itd
Dobry przykład, ostatnio wydany kontrowersyjny tytuł Dragon Age: Veilguard.
Oceny krytyków? 84/100 tak ogólnie.
"Return to the form for Bioware" xD (kto nie wie o co chodzi - wiele pozytywnych recenzji używa dokładnie tych samych zwrotów w kontekście gry. I nie chodzi o cały tekst ale np. podsumowania bo wiekszość ludzi i tak nie przeczyta recenzji tylko pójdzie od razu do podsumowania). Kopiuj-wklej jak mi korpo kazało... przekaz dnia normalnie xD
Teraz... czytałem recenzje DA:V. Oglądałem gameplay i to nie mało. Nieprzerwany normalny gameplay z walką, dialogami, historię itp. Też wybrałem kogoś rozsądnego jak np. Cohh.
I wiem że ta gra ma okropne dialogi. Okropne dialogi w RPG to po prostu kiepskie RPG. To całkowicie przekreśla dla mnie grę. Nie mam zamiaru jej kupować. Nie ciągnie mnie by w nią zagrać.
Dzięki takim niezależnym recenzjom przynajmniej zaoszczędzisz kasę. Bo wdg żurnali to jest gra roku. Mnie tam gra i tak nie interesowała (teraz mnie interesuje bo widzę co się wokół niej wyprawia i się nakręcam, przyznaje :P). Ale są ludzie którzy czekali na to 10 lat i bardzo chcieli żeby ta gra była dobra i szykowali kasę. Może to uchroni ich przed zawodem. Czasem więc warto zasięgnać języka niz tracić czas/pieniądze.
Widzisz, nie oddasz prostą oceną tego co recenzent myśli. Nie oddasz jego preferencji czy przekonań któe wpływają na ocenę. Ocena jest bezużyteczna. Dużo więcej mi dała informacja o kiepskich dialogach którą i tak zweryfikowałem niż by dały jakiekolwiek oceny.
Recenzje są słabe bo tak ludzie obniżyli standardy. Zachwycają się obecnie rzeczami które w normalnych warunkach byłyby co najwyżej średniakiem, ale skoro mamy wszędzie to co mamy to i skala porównawcza się obniżyła. Kiedyś profesjonalny krytyk filmowy to był ktoś kto nadmiernie się wymądrzał, doszukiwał się sztuki w filmach rozrywkowych itd. A dziennikarz gamingowy był pasjonatem a nie aktywiszczą z problemami emocjonalnymi traktującym swoje artykuły jako terapie. Albo krucjatę przeciwko "toksycznym graczom" (u nas to jeszcze nie jest tak widoczne, inna mentalność no i nasz rynek nikogo tam na Zachodzie nie obchodzi, stąd może pewien rozstrzał - choć widzę już sporo artykułów dziwnie mocno broniących pewne produkty :)). Dziś to osoby które włazą w d... korpo byleby go nie odcięli od informacji czy wejściówek na zamknięte spotkania.