Hideo Kojima jest znanym i cenionym twórcą wspaniałych gier. Wielokrotnie pytano i proszono o samodzielne reżyserowanie filmu. Jednak on sam wie, że to po prostu niemożliwe.
Hideo Kojimę kocha filmy i kino. Zdarzało się nawet marzyć, żeby stanąć za kamerą, ale sam wyraża wątpliwości, że coś takiego może się kiedykolwiek stać. Po premierowym pokazie filmu dokumentalnego Hideo Kojimy, Connecting Worlds, na Tribeca Film Festival w Nowym Jorku, słynny twórca gier wziął udział w sesji pytań, prowadzonych przez Geoffa Keighleya.
Dokument, wyreżyserowany przez Glena Milnera, częściowo zagłębia się w miłość Kojimy do filmów i przyjaźnie ze znanymi ludźmi z Hollywood, takimi jak Guillermo del Toro, Mads Mikkelsen i Léa Seydoux, Keighley zapytał Kojimę, czy poza grami chciałby reżyserować filmy.
Kojima odparł, że filmy to dla niego magia, są wyjątkowe i nie mógłby sam tego robić. Stwierdził też, że jedna z cech jego charakteru wyklucza go z roli reżysera filmowego. Jest to fakt, że jest perfekcjonistą i o ile takie coś uchodzi w branży gier, to dla reżysera filmowego byłoby przekleństwem.
Myślę, że gdybym zaczął kręcić film to nigdy bym go nie skończył.
Po ogromnym sukcesie serii Metal Gear Solid, Kojima rozstał się z gigantem wydawniczym Konami w 2015 roku. Współpracując z Sony, założył Kojima Productions jako niezależną firmę i opracował uznaną grę Death Stranding z 2019 roku.
Wkrótce po odejściu z Konami, Kojima otrzymał „wiele ofert” reżyserowania filmów. Jednak teraz wie, że dobrze zrobił nie idąc tą drogą. Wie, że musiałby porzucić aktualne projekty, swoich pracowników i zniknąć na przykład na rok, a na to nie może sobie pozwolić.
Jako filmowiec najchętniej naśladowałby swoich idoli, którymi są David Cronenberg i Stanley Kubrick. Przyznał, że jego wiek – w tym roku skończy 60 lat – zmusza go, żeby myśleć, co jeszcze chciałby zrobić w życiu.
