Twórcy obiecywali brak płatnej kosmetyki. Po części dotrzymali słowa, bo osoby które kupiły DLC... nie otrzymały zawartych w nich przedmiotów.
Zdaje się, że na którymś etapie firmy odpowiedzialne za wydane w minionym roku Doom Eternal uznały, że warto sięgnąć nieco głębiej do kieszeni graczy. Nawet jeśli jeszcze przed premierą gry twórcy deklarowali, że nie zamierzają umieszczać w niej sklepu i opcjonalnych mikropłatności, to Doom Eternal otrzymało wczoraj dwa pakiety kosmetycznych DLC. Oczywiście forma inna, ale zamysł ten sam, gdyż te zawierają (a przynajmniej powinny) elementy, które jeszcze jakiś czas temu można było odblokować w rzeczonej produkcji jedynie grając.
Co więcej, wygląda na to, że pierwotne założenia i odmieniona wizja spotkały się gdzieś pośrodku, bo osoby, które pokusiły się o zakup DLC wcale nie otrzymały obiecanych produktów. Wszystko to sprawia, że DOOM Eternal: Series One Cosmetic Pack i Pakiet drobiazgów kolekcji mistrza DOOM-orożec na tę chwilę zbierają negatywne opinie użytkowników platformy Steam.
GramTV przedstawia:
Z jednej strony ktoś po pakiety sięgnął, co uzasadnia wypuszczenie ich na rynek, z drugiej deweloper wspominał, że zdobywanie kosmetycznych elementów jest stałą częścią rozgrywki. Tym samym kosmetyczne elementy umieszczone w pakietach powinny być przywilejem tych, którzy towarzyszyli grze od początku, szczególnie gdy id Software już wcześniej wspominało, że Doom Eternal to pełna gra z 60 dolców, a nie tytuł free-to-play.
Jak oceniacie ruch wydawcy? Trzeba szukać środków, gdzie się da, a może ważne jest trzymanie się przedpremierowych obietnic?
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!